W środę 27 marca Rada Miasta Bydgoszczy zebrała się najprawdopodobniej po raz ostatni przed wyborami – najprawdopodobniej bowiem radni lubią zaskakiwać wnioskami o obrady nadzwyczajne. Największe emocje na tej sesji budziło uchwalenie Ronda Unii Europejskiej oraz tematyka Bydgoszcz Informuje.
Radni uchwalili na sesji nazwanie ronda imieniem Unii Europejskiej na Glinkach – na pierwszy rzut oka wydaje się to niczym nadzwyczajnym, gdyby nie dyskusja wywołana przez radnych PiS. Szef klubu Jarosław Wenderlich zaproponował, aby to rondo zamiast Unii Europejskiej nazwać rondem NATO. Radni koalicji stwierdzili, że PiS szuka pretekstu, aby być przeciwko rondu UE – Powiedźcie jednoznacznie, czy jesteście za tą Unią czy nie też nie? – pytał radny Robert Langowski.
Bydgoska Prawica przeciwko UE?
Dyskusja się rozkręciła jednak dopiero, gdy do głosu doszedł radny Krystian Frelichowski, kandydujący z komitetu Bydgoskiej Prawicy – Ja w referendum głosowałem przeciwko obecności w Unii Europejskiej i postąpiłem słusznie. Unia odbiera nam suwerenność.
W odpowiedzi przewodnicząca Rady Miasta Monika Matowska kilkukrotnie skierowała do szefa klubu Jarosława Wenderlicha pytanie – Proszę szefa klubu Jarosława Wenderlicha, aby powiedział, czy to jest wasze stanowisko klubu?
Wenderlich jednoznacznie do pytania się jednak nie odniósł, choć w głosowaniu poparł wniosek, jak większość radnych PiS, o nazwanie ronda imieniem Unii Europejskiej.
Na sesji o Bydgoszcz Informuje
Na wniosek radnych PiS odbyła się na sesji też dyskusja o wydawaniu mediów ratuszowych Bydgoszcz Informuje. Głos w imieniu klubu referował radny Wojciech Bartoszek, który przytaczał krytyczne stanowiska WatchDog Polska, czy Towarzystwa Dziennikarskiego, które nazwały gazety samorządów produktem prasopodobnym – Nazywane są one gazetami władzy.
Wcześniej urzędnik Wojciech Borakiewicz, który jest redaktorem naczelny Bydgoszcz Informuje i podwładnym prezydenta Rafała Bruskiego. Twierdził on, że miejska gazetka pełni ważną funkcję informacyjną dla mieszkańców, chwalił się też zasięgami. Przy czym ratusz wydaje spore środki na płatną promocję na Facebook-u.
– To, że robicie to sprytnie i opowiadacie jakie treści społeczne to ok, ale to jest ocieplanie pana wizerunku – zarzucał radny Paweł Bokiej – To, że pan nie mówi panu redaktorowi co może, to nie musi pan mówić, to jest rodzaj presji niewypowiedzianej. Bo wie pan, że nic złego o panu nie napisze.
– To kosztuje miesięcznie tyle co 11 występów pani Holeckiej w telewizji. To was moralnie pozbawia prawa do głosu w tej sprawie – odpowiadał prezydent Rafał Bruski – Zasięgi pokazują, że mieszkańcy głosują rękami.
Radni opozycji kilka razy odwoływali się do naszych publikacji. Radny Jarosław Wenderlich cytował naszą publikację pt. ,,Fakty i mity o ,,Bydgoszcz Informuje” w kampanii”:
1. Zadaniem nadrzędnym prasy jest społeczna kontrola władzy, gdy wydawcą jest władza to trudno, aby się sama kontrolowała. W przypadku BI świadczy o tym brak przez 1,5 roku nawet jednego krytycznego zdania.
2. Artykuł 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka zapewnia obywatelom dostęp do informacji bez ingerencji władz publicznych. Z wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że funkcjonowanie mediów finansowanych ze środków publicznych, gdzie osoby tworzące treści – tak jak ma to miejsce w bydgoskim ratuszu – są podlegli władzy, narusza ten artykuł.
3. Odbywająca się w październiku międzynarodowa misja Media Freedom Rapid Response, tego typu wydawnictwa ujęła w sprawozdaniu jako zagrożenie dla demokracji.
4. Profil Bydgoszcz Informuje na Facebook-u jest jednym z najpopularniejszych medialnych w Bydgoszczy z 28 tys. polubień. Faktem jest jednak, że regularnie były kupowane płatne posty za które płacili podatnicy. Specjaliści których pytaliśmy ile kosztuje uzyskanie tylu polubień szacują, że trzeba liczyć przynajmniej 2 zł na polubienie – robi się zatem z tego kwota powyżej 50 tys. zł.
Ta kwestia pozostała bez odpowiedzi po stronie ratusza.
Jeszcze wcześniej przewodnicząca Monika Matowska przedstawiła prezentcje o aktywności TVP za czasów rządów PiS, aby pokazać, że PiS nie jest bez winy.
Dyskusję można podsumować w taki sposób, że urzędnicy zachwycają się zasięgami ,,Bydgoszcz Informuje”, ale już pomijają to, że z budżetu miasta finansowana jest regularnie płatna promocja w serwisie Facebook. Radni PiS nie mają odwagi krytycznie ocenić funkcjonowanie mediów publicznych czy Polska Press za ich rządów, choć powstało wiele raportów o tym chociażby cytowanych dzisiaj przez nich dzisiaj WatchDog Polska czy Towarzystwa Dziennikarskiego, zatem powołują się na te instytucje wybiórczo. Prezydent wraz z radnymi Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy natomiast udają, że są ślepi na dość poważne zarzuty wspomnianych organizacji, czy prof. Adama Bodnara z czasów gdy był Rzecznikiem Praw Obywatelskich.