Uniewinnił ich francuski sąd, pomagali Amerykanie, ale w Polsce mają łatkę zbrodniarzy

Uniewinnił ich francuski sąd, pomagali Amerykanie, ale w Polsce mają łatkę zbrodniarzy

,,Ministra Rodziny Pracy i Polityki Społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podjęła decyzję o zaprzestaniu organizacji wydarzeń upamiętniających Józefa Kurasia „Ognia” oraz Brygady Świętokrzyskiej NSZ” – czytamy na stronach resortu w komunikacie z 16 lutego. Z racji przypadającego wczoraj Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych chcę się przyjrzeć ogromnej niechęci polskiej lewicy do Brygady Świętokrzyskiej. Ta niechęć przypomina trochę historię z pułkownikiem Ryszardem Kuklińskim.

– W naszej narodowej pamięci jest miejsce dla przedstawicieli wszystkich formacji zbrojnych, które walczyły o wolną Polskę. Nie ma jednak zgody na pomniki dla tych, którzy splamili żołnierski mundur czynami niegodnymi, zasługującymi na potępienie – grzmi lewicowa minister Dziemianowicz-Bąk. Zanim przyjrzymy się zarzutom jakie stawiane są Brygadzie Świętokrzyskiej, na początek nieco o ich losach.

Brygada została sformowana w sierpniu 1944 roku, toczyła walki zarówno z Niemcami, ale z czasem ich głównym wrogiem stała się Armia Czerwona i kolaborujące z nią jednostki polskie. Brygada przez ziemie czeskie przedostała się do Niemiec, gdzie oddała się pod rozkazy Amerykanów. Dowódca Antoni Szacki liczył, że państwa zachodu wystąpią przeciwko Związkowi Radzieckiemu i chciał, aby jego odział mógł brać udział w tej wojnie. Historycy potwierdzają, że w drodze na zachód, miało dochodzić niekiedy do nieagresji między Brygadą i jednostkami niemieckimi, co ma być dowodem na rzekomą kolaborację z hitlerowcami. Warto wspomnieć, że plan odbicia polskich ziem z rąk sowieckich miał brytyjski premier Winston Churchill, ale zaangażowanie Amerykanów na froncie japońskim sprawiło, że z operacji nazwanej ,,Unthinkable” nic nie wyszło.

 

Zarzuty stworzone przez władze ludową

Najcięższy zarzut jaki pada pod adresem Brygady Świętokrzyskiej to właśnie rzekoma kolaboracja z Niemcami. Jak czytamy w opracowaniu Władysława Wekera pojawił się on 30 lipca 1945 w artykule bryryjskiego lewicowego ,,New Chronicle”, gdzie ukazał się artykuł pt. ,,Polscy faszyści rządzą pięcioma czeskimi wsiami”. W tamtym okresie gazeta była oficjalnym organem Partii Pracy, a artykuł miał ponoć być wykorzystywany przez Związek Radziecki na konferencji poczdamskiej. W podobnym czasie Amerykanie jednak jednoznacznie określili Brygadę jako jednostkę aliancką, stając w pewnym sensie w jej obronie i przekonać prezydenta Roosevelta do odrzucenia żądań radzieckich.

 

Po wojnie polski rząd Brygada Świętokrzyska była wykorzystywana przez Amerykanów jako jednostka wartownicza w okupowanej Republice Federalnej Niemiec, natomiast polski rząd (zależny od Moskwy) coraz śmielej domagał się jej rozwiązania i ekstradycji żołnierzy, a przede wszystkim dowódcy Antoniego Szackiego. PRL głównie formułował wobec Szackiego zarzut występowania zbrojnego przeciwko siłom radzieckim. Amerykanie początkowo z dużym dystansem traktowali te zabiegi, ale w pewnym momencie usilne działania polskiej ludowej dyplomacji sprawiły, że nawet zapadła decyzja o ekstradycji. Wtedy do gry włączył się jednak amerykański wywiad, który zaczął utrudniać schwytanie Szackiego. Amerykański wywiad prześwietlił kontwywiadowczo Brygadę Świętokrzyską i odrzucił jednoznacznie kolaborację z Niemcami.

 

Później Szacki przeniósł się do Francji, PRL również do tego kraju kierował wnioski o ekstradycję. Postanowiono nawet byłego dowódcę Brygady przed sądem, ale francuski sąd go uniewinnił. Ostatni etap życia Szacki spędził w Stanach Zjednoczonych.

 

Jesteśmy w NATO, a trzymamy się narracji radzieckiej

Jak widać pomimo stawianych zarzutów Antoni Szacki został uniewinniony we Francji, a Amerykanie uniemożliwili w praktyce jego ekstradycję. Oba kraje to dla Polski ważny sojusznik w NATO, ale pani minister reprezentująca formację mającą swoje korzenie PZPR, czyli partii która przez dziesiątki lat rządziła w Polsce dzięki Armii Czerwonej, uprawia dalej narrację PRL-owską.

 

Przypomina to trochę sytuację z płk. Ryszardem Kuklińskim, który będąc wysoko postawionym oficerem w Układzie Warszawskim, zaczął przekazywać tajne dokumenty Amerykanom. Dzisiaj wielu historyków uważa, że Kukliński dzięki temu zapobiegł III wojnie światowej. Do współpracy z zachodem Kuklińskiego miały przekonać plany radzieckie, które przewidywały, iż ziemie polskie zostaną znacznie zniszczone w takim konflikcie.

 

Kuklińskiemu przyklejono łatkę zdrajcy, nawet po 1989 roku była wobec niego prowadzona przez wiele środowiska taka narracja. Dzisiaj wiemy, że w czasie spotkania prezydenta Billa Clintona i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 1997 roku Amerykanie postawili twardy warunek – rehabilitacji Kuklińskiego przez Polskę pod groźbą zablokowania akcesji do NATO.

 

Zbigniew Brzeziński – doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych, ojciec obecnego ambasadora w Polsce, nazwał Kuklińskiego pierwszym polskim oficerem w NATO.