Afera myszana. Urzędnicy na razie jednak bez skutecznej ,,deratyzacji”

Afera myszana. Urzędnicy na razie jednak bez skutecznej ,,deratyzacji”
Myszka Molly przed El Jazzem, będąca bohaterką postępowania urzędowego

Pierwsze myszki Molly w Bydgoszczy pojawiły się w 2024 roku – to mikroskopijne (bo to nie są przecież duże zwierzęta) pomniki, które zaczęły się pojawiać w bydgoskiej przestrzeni. Molly to nawiązanie do twórczości dla dzieci bydgoskiego stomatologa Marta Gatza, który stoi też za figurami. Pierwsza reakcja społeczna była nawet pozytywna, bowiem pojawiło się w bydgoskiej przestrzeni coś nowego, ale dość szybko zauważono w tym problem.

Myszki Molly w świetle formalnej są samowolą, a rangi problemowi nadało to, że pojawiały się głównie w ścisłym centrum, czyli obszarze objętym dodatkową ochroną krajobrazu czyli Parkiem Kulturowym. Dość szybko myszki zatem podzieliły opinie publiczną na swoich zwolenników i domagających się zakończenia procederu, czyli symbolicznej deratyzacji. Po tej drugiej stronie obok urzędników stanęła też Rada ds. Estetyki Miasta.

Obawa o proceder

Od osób które są przeciwko tej inicjatywie, z którymi rozmawiałem słyszę argument, że brak reakcji byłby precedensem – Czyli zaraz każdy będzie mógł postawić w przestrzeni publicznej na co będzie miał ochotę. Specjalnie temat walorów estetycznych w tej dyskusji się nie pojawia, są to głównie wątki formalne.

Inicjator myszek podjął w pewnym momencie działania na rzecz legalizacji swoich stworzeń, ale 10 kwietnia tego roku prezydent Bydgoszczy wydał negatywną decyzję co do myszki przy ElJazzie (ulica Kręta) Ta decyzja została zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które dopatrzyło się w niej wad, zatem sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia przez prezydenta. Czyli ten wątek nie jest zamknięty.

26 maja prezydent odmówił tez lokalizacji myszki przy Jana Kazimierza, Skarga do SKO została odrzucona, jest jeszcze czas a wniesienie jej do sądu administracyjnego.