115,2 tys. pasażerów obsłużyło bydgoskie lotnisko między kwietniem i czerwcem bieżącego roku, to rekordowy wynik, bo nawet w historycznych latach w których przekraczano w skali roku 400 tys. pasażerów nie mieliśmy tylu odprawionych podróżnych. To na pewno sygnał, że sytuacja zmierza w pozytywnym kierunku, ale czy to czas, aby otwierać szampany – jak pokazują publikacje medialne?
Pierwszy kwartał był w tym roku gorszy niż w poprzednim, zatem jak porównamy dane z pierwszego półrocza całościowo to mamy wzrost rok do roku, ale to już tylko o 15,7 tys. pasażerów. Daje to drugi wynik w historii po 2018 roku, ale już gorszy od rekordowego 2019 o blisko 6 tys. To jest ogólnie dobra informacja, bo daje szansę, aby rok 2025 był trzecim w historii powyżej 400 tys. pasażerów, jeżeli taka dynamika się utrzyma w III i IV kwartale. Na historyczne przebicie 0,5 mln pasażerów w tym roku może być trudno, ale można realnie myśleć o tym w 2026 roku.
Wpływ na poprawienie wyników miał powrót Lufthansy i rozszerzenie oferty RyanAir o Alicante w Hiszpanii. Przy czym game changerem tutaj jest Lufhtansa z aż pięcioma lotami w tygodniu.
Żeby móc ocenić, czy to czas, aby otwierać szampany musimy poczekać na podsumowanie pierwszego półrocza na wszystkich lotniskach przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Musimy pamiętać, że straciliśmy trochę do lotniska w Lublinie oraz wyprzedziła nas mocno Łódź. W Lublinie w pierwszym półroczu wiemy (z danych tego lotniska), że przekroczono 205 tys. pasażerów, nasz wynik to ok. 182 tys., zatem nie nadrobiliśmy. Danych dla Łodzi jeszcze nie ujawniono.






