Od kilku dni białoruska propaganda informuje o rozbiciu się drona szpiegowskiego w okolicach Grodna. Wokół tej sprawy pojawia się wiele narracji, ale jedna zaprzecza drugiej. W tej sprawie pojawia się też wątek bydgoski. Sprawa wydaje się służyć głównie wewnątrz białoruskiej propagandzie, w celu straszenia Białorusinów ,,agresywnym zachodem”.
Propagandowy kanał rządowy Pervy Informatsionny głosi, że dron leciał dokładnie 2 godziny i 42 minuty – wystartował w litewskim Kapciamiestis i po przelocie nad Grodnem wykonał lot wokół Bydgoszczy, po czym wrócił na Litwę. Zdaniem tego kanału była to litewska prowokacja nie tylko przeciwko Białorusi, ale też Polsce.
Kilka dni temu białoruskie MSW stwierdziło, że dron rozbił się w okolicach Grodna, jego szczątki były pokazywany w rządowych telewizjach. I tu pojawia się pierwsza niespójność, bo skoro dron wylądował na Litwie jak mógł rozbić się koło Grodna? Opozycyjny portal nashaniva.com (do którego dostęp na Białorusi jest blokowany przez reżim Łukaszenki) pisze, że białoruska propaganda głosi coraz większe nonsensy w tej sprawie. Pojawia się drwina, iż zapewne po wylądowaniu na Litwie, tego drona przewieziono jeepem przez granicę.
Białoruska telewizja państwowa Belarus-1 twierdzi, że w dronie znaleziono najnowszą technologię i kamerę video oraz dwie karty pamięci po 32 gb. Patrząc na oferty w polskich elektromarketach, dzisiaj standardem są znacznie większe pojemnościowo karty, ale być może z perspektywy białoruskie 32 gb robi wrażenie.






