Impreza Sylwester z Polsatem odbyła się dzięki sporemu wsparciu finansowemu Miasta Torunia i Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Włożenie prawie miliona złotych z wojewódzkiej kasy może budzić niezadowolenie w innych miastach regionu, marszałek podczas konferencji podsumowującej toruńską imprezę zasugerował, że w Bydgoszczy w ramach rekompensaty można zorganizować w tym roku dożynki wojewódzkie.
Dożynki, czyli święto plonów, mocno związane jest z kulturą ludową, dlatego zazwyczaj odbywają się na terenach wiejskich, w PRL-u organizowano je też w miastach, raz dożynki ogólnopolskie odbyły się nawet w Bydgoszczy. W dużej polegały on na wzajemnej adoracji towarzyszy z władzy komunistycznej. W kujawsko-pomorskim dożynki w miastach są organizowane nadal – w tym roku był to Grudziądz, a nie tak dawno Toruń. Zamiast towarzyszy lansowali się wtedy członkowie Zarządu Województwa i prezydium Sejmiku Województwa. Klimat jak na wiejskich dożynkach trudno jednak oddać w mieście.
Czy Bydgoszcz będzie chciała takich igrzysk?
W Toruniu klasa polityczna po Sylwestrze żyje w ekstazie samozachwytu, marszałek Piotr Całbecki wprost mówi o awansie Torunia do pierwszej ligi. Jak zważymy na to, że TVP zorganizowało Sylwestra w Chorzowie, nie wchodząc już w imprezę Republiki to można powiedzieć, że nawet do Ligi Mistrzów, bo przegoniono Warszawę, Kraków, Poznań i Gdańsk, no i odwiecznego rywala Bydgoszcz. Dlatego osoby związane z marszałkiem politycznie dalej nie czytały tego tekstu, bo po co macie być wyprowadzani z samozachwytu.
W dużych miastach jest w ostatnim czasie tendencja do nieorganizowania w ogóle zabaw sylwestrowych, tak było w tym roku chociażby w Gdańsku i w Bydgoszczy. Władze Gdańska tłumaczyły to oszczędnościami, nie widząc sensu ładowania pieniędzy w jednodniowe wydarzenie. W przypadku, gdy organizatorem koncertu jest telewizja ogólnopolska, to koszty są znacznie większe, bo stacja liczy sobie za prestiż i obecność na głównej antenie.
Gdyby spojrzeć na sytuację ekonomiczną Gdańska, czy Bydgoszczy oraz Torunia, to kondycja tych pierwszych jest znacznie lepsza. Zadłużenie na torunianina jest około dwukrotnie większe niż na bydgoszczanina, ale Toruń na igrzyskach nie zamierza oszczędzać.
Wracając jednak do dożynek – jeżeli Urząd Marszałkowski postanowi zorganizować je w Bydgoszczy całkowicie na swój koszt, zapewne nikt w Bydgoszczy nie będzie rzucał kłód pod nogi. Jeżeli pojawi się oczekiwanie partycypowania w kosztach Miasta Bydgoszczy, to może być już problem, bo korzyści wizerunkowe prawie żadne, a czemu mieszkańcy Bydgoszczy mają dokładać do lansowania się z chlebem dożynkowym toruńskich polityków?