Prawa podstawowe bydgoskich seniorów są naruszane regularnie. Czy możemy mówić o wykluczeniu informacyjnym?

Prawa podstawowe bydgoskich seniorów są naruszane regularnie. Czy możemy mówić o wykluczeniu informacyjnym?

Do napisania tego felietonu skłoniła mnie wtorkowa Komisja Promocji i Współpracy z Zagranicą Rady Miasta Bydgoszczy, na której radne Maria Gałęska i Aurelia Ratajczak wręcz przekrzykiwały się w zachwytach nad ,,Bydgoszcz Informuje”, o tym jak seniorzy ubolewają, że ten periodyk jest tak trudno dostępny, że ludzie ostatnie numery sobie wyrywają z rąk. Przestańmy jednak grać seniorami, bo takie stawianie sprawy karze zapytać się, czy ta grupa społeczna nie jest przypadkiem lokalnie pozbawiona praw europejskich. Również oni mają prawo do rzetelnej informacji – bez ingerencji władzy publicznej. Niniejszą publikację dedykuje paniom radnym i tym rajcom ,co powielają tę narrację. Może w końcu fakty i argumenty dotrą.

Nie poruszam tej tematyki pierwszy raz, ale tym razem postaram się wytłumaczyć wszystko powoli. Polska przystępując w 2004 roku do Unii Europejskiej ratyfikowała m.in. Europejską Konwencję Praw Człowieka oraz Kartę Praw Podstawowych. Pierwszy z dokumentów w artykule 10 głosi: Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych.

Podobne znaczenie ma artykuł 11 drugiej z konwencji.

Bez ingerencji władz publicznych

Na czym polega ten zapis? Interpretację tego zapisu daje nam chociażby wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2011 w sprawie Saliyev przeciwko Rosji, gdzie uznano funkcjonowanie medium zależnego od władzy, za naruszenie tego przepisu.

 

Ten wyrok z kolei interpretował Adam Bodnar jako Rzecznik Praw Obywatelskich następująco: Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził naruszenie art. 10 EKPCz, uznając, że struktura własnościowa czasopisma, która wymaga od redaktora naczelnego utrzymywania lojalności w stosunku do władz lokalnych, narusza swobodę wypowiedzi.

Czyli mamy jasno zauważone, że samo funkcjonowanie wydawnictwa, które jest zależne od władzy, prowadzi na danym terenie do naruszenia obu konwencji.

W świetle art. 51 ust. 1 Karty oraz art. 10 ust. 2 Konwencji praktyka wydawania gazet samorządowych nielegalnie oraz nieproporcjonalnie wkracza w prawo podstawowe każdego do otrzymywania informacji lub idei bez ingerencji władz – zauważa Krzysztof Januszkiewicz w artykule naukowym na łamach ,,Samorządu Terytorialnego” (każda publikacja w tym tytule wymaga podwójnej recenzji eksperckiej ze strony autorytetów z dziedziny prawa).

Skoro dość mocno bytność ,,Bydgoszcz Informuje” utożsamia się z seniorami, stawiając jako argument, że dla wielu z nich jest to jedyne źródło informacji o mieście, bo nie stać ich na kupowanie gazet. Jeżeli tak jest – to ich jedyne źródło informacji tworzy lokalna władza, która jest zainteresowana przedstawianiem siebie tylko z korzystnej strony. Jeżeli tak jest, to możemy mówić o sporej grupie (skoro przy 40 tys. nakładu ludzie wyrywają sobie gazety z rąk) pozbawionych praw zapisanych w Karcie Praw Podstawowych, bo jedyne informacje jakie otrzymują to laurki od władzy lokalnej.

Stanowisko ministerstwa jednoznaczne

W 2024 roku Parlament Europejski i Rada Europejska przyjęły Europejski Akt Wolności Mediów, który otwiera dyskusję o tym problemie w Polsce. Nasz kraj musi tę dyrektywę zaimplikować. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przed rokiem (gdy premierem był Donald Tusk, a szefem koalicyjnej partii Włodzimierz Czarzasty – dla przypomnienia lokalnym radnym) oceniło, że obecna sytuacja narusza Europejski Akt Wolności Mediów – Obecność tzw. mediów samorządowych znacząco utrudnia, a często uniemożliwia istnienie pluralistycznych i niezależnych mediów lokalnych. Taka działalność jednostek samorządu terytorialnego powoduje, że społeczności lokalne są pozbawione mediów realizujących podstawowy obowiązek określony w art. 1 Prawa prasowego polegający na urzeczywistnianiu prawa obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej. W związku z powyższym, należy rozważyć wprowadzenie całkowitego zakazu prowadzenia działalności medialnej (wydawania prasy oraz dostarczania usług medialnych w rozumieniu ustawy o radiofonii i telewizji) przez jednostki samorządu terytorialnego oraz podmioty podległe tym jednostkom.

Projekt ustawy jeszcze nie powstał, ale takie są założenia resortu. Dlatego wszystko zmierza w kierunku przynajmniej mocnego ograniczenia prawnego (np. ograniczenia się do wydawania biuletynów raz na kwartał).

Bydgoscy seniorzy o Via Pomerani poczytają jedynie w superlatywach

 

Radni broniący tej gazety twierdzą, że dzięki niej seniorzy dowiadują się o kalendarzu imprez miejskich. Coś takiego faktycznie jest, ale stanowi może 5% objętości gazety. Zatem pomimo zrobienia w ratuszu kilku kroków do tyłu – np. używania nazwy, że to biuletyn Urzędu Miasta (co prawda aż tak nie rzuca się to w oczy), nadal jest to podszywanie się pod prasę, której podstawowa rola to kontrolowanie władzy.

W najnowszym wydaniu pojawia się publikacja o drodze Via Pomerania po prezentacji raportu w Ustce. Relacja oparta na wypowiedziach polityków, z której wynika że za chwile powstanie droga z Bydgoszczy do Ustki, niedługo potem przez Inowrocław do Konina, a do tego sfinansuje się nam obwodnice Białych Błot i inne inwestycje.

Rzeczywistość nie jest jednak aż taka piękna, bo na Via Pomeranię na dzisiaj nie ma finansowania, ale o tym wzmianki już nie ma. Co więcej – kilka dni później na zespole parlamentarnym przedstawicielka Ministerstwa Infrastruktury oceniła, że formalnie ten resort sprawy nie zna, co może pokazywać, że politycy związani z Ministerstwem Obrony Narodowej (prezentujący koncepcję w Ustce) nie są dogadani jeszcze z Ministerstwem Infrastruktury. Na razie też rządowy program budowy dróg nie przewiduje Via Pomerani. Być może za kilka tygodni się to zmieni. Na dzisiaj jednak nie jest to tak jednoznaczne jak prezentuje ,,Bydgoszcz Informuje” i jeżeli ktoś chce sobie sam wyrobić zdanie powinien mieć dostęp do szerszego spektrum informacji. Jeżeli mamy sporą liczbę osób, co jedyną wiedzę o Via Pomerani czerpią z periodyku ratusza, to trudno dokończyć to zdanie.