W emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych prezydent Torunia Paweł Gulewski straszy rozpadem województwa kujawsko-pomorskiego – Tylko wtedy Bydgoszcz już nie będzie równoprawną stolicą, a miastem położonym na peryferiach. Z gigantem i metropolią z krwi i kości – Poznaniem – próbuje przemówić do bydgoszczan włodarz Torunia, chociaż tak naprawdę to najwięcej straci i tak jego miasto. Prezydent Gulewski zapowiada wizytę w Bydgoszczy i szukanie dialogu, tylko czy toruńska klasa polityczna jest na nią tak naprawdę gotowa?
Marszałek Piotr Całbecki jest marszałkiem od 19 lat – 44-letni dziś włodarz Torunia miał w momencie gdy zaczynała się era Całbeckiego 25 lat, wtedy dopiero zaczynał swoją przygodę z polityką. Politycznie trzeba przyznać, że jest sprawny, ale w wielu miejscach województwa widoczne jest niezadowolenie, chociażby z perspektywy inwestycji kolejowych. We Włocławku mamy od wielu lat też nastroje separatystyczne – więc ratowanie województwa warto zacząć w tym mieście, bo w Bydgoszczy nikt postulatów rozpadu kujawsko-pomorskiego jeszcze nie stawiał. Kcynia i Szubin gdyby były w wielkopolskim zapewne miałyby już sprawną kolej, stąd też politycy muszą mieć na uwadze, że są też argumenty w drugą stronę.
Czy Toruń jest gotowy przywrócić polityczne status quo?
Wspominam o marszałku i Samorządzie Województwa bo nie udało się na tym szczeblu zbudować tożsamości województwa (poza instrumentalnym wykorzystywaniem postaci św. Jana Pawła II), za to jest widoczna polityka dzielenia. Warto przytoczyć ostatnie decyzje wobec Wojewódzkich Ośrodków Medycyny Pracy w Bydgoszczy i we Włocławku. Polityka dziel i rządź z ostatnich dwóch dekad doprowadziła nawet do tego, że ważny dla Włocławka projekt kaskadyzacji Wisły i budowy stopnia w Siarzewie w Bydgoszczy klasa polityczna traktuje z dużym dystansem. A to wszystko dlatego, że w ramach ,,dziel i rządź” przez kilka lat stawiano ten projekt w opozycji do Emilianowa.
Gdy powstawało kujawsko-pomorskie była dżentelmeńską umowa, że marszałkowie będą rotacyjni co kadencję, raz z Torunia raz z Bydgoszczy – przez ponad 25 lat w praktyce byli tylko z Torunia. Gdy złamano tę niepisaną umowę ogłoszono inną – marszałek z Torunia, ale dwóch wicemarszałków z Bydgoszczy i przewodniczący Sejmiku Województwa. Dzisiaj jest tylko jeden wicemarszałek z Bydgoszczy, chociaż w praktycznie marszałek sam sobie dobrał współpracownika zamieszkałego w Bydgoszczy. O ostatniej próbie przejęcia Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy i wykorzystywania go do szerzenia narracji marszałkowskiej wystarczy tylko delikatnie wspomnieć.
Wszystko powyżej opisane to są fakty dokonane, w Bydgoszczy jakaś jest z tym związana frustracja, ale jakby wszyscy się pogodzili, że tak już będzie.
Czy chcemy powtórki tego w metropolii?
Bydgoska klasa polityczna zdając sobie sprawę jak to wygląda w Samorządzie Województwa nie chce powtarzać tego na szczeblu metropolitalnym, dlatego też opór i budowanie swojego partnerstwa metropolitalnego. Tyle i aż tyle. O sporach między Bydgoszczą i Samorządem Województwa, które trwają można by pisać wiele – ich również bydgoszczanie nie chcą przenosić na szczebel metropolitalny.
Toruń chce dialogu czy show?
Przed nami zapowiadana wizyta prezydenta Gulewskiego w Bydgoszczy. Zobaczymy czy przyniesie ona ze strony Torunia jakieś konkrety – np. polityczną wolę odesłania źle odbieranego w Bydgoszczy, czyli nie budującego zgody, marszałka na emeryturę i chęć nowego poukładania Samorządu Województwa, aby w końcu zacząć budować współpracę w województwie? Być może dobrym ruchem byłby techniczny Zarząd Województwa do końca kadencji, składający się z ekspertów a nie z polityków. Czy skończy się jak zwykle i prezydent Torunia wróci do swoich z narracją, że on chce, ale Bydgoszcz nie chce.
W każdym scenariuszu województwo się nam w najbliższym czasie nie rozpadnie, chociaż taka niezdrowa sytuacja polityczna utrzymująca się dłużej sprawia, że wszystko będzie możliwe. Do tego rozpadu nie doprowadzi jednak nieutworzenie metropolii bydgosko-toruńskiej czy rozdzielenie miast statystycznie na poziomie NUTS3.
Dlaczego zatem tak duże emocje wywołuje pomysł statystycznego rozdziału? Po nim będzie trudniej wrócić do koncepcji metropolii bydgosko-toruńskiej, a może po drugiej stronie Wisły mają cichą nadzieję, że kiedyś może w Bydgoszczy dojść do władzy prezydent bardziej otwarty na ten kierunek działania