Prawie 129 mln zł w programie operacyjnym Fundusze Europejskie dla Kujaw i Pomorza zapisano na preferencyjne pożyczki na rozwój instalacji OZE, czyli odnawialnych źródeł energii, Są to pieniądze dedykowane przede wszystkim przedsiębiorcom, ale też samorządom czy spółdzielnią mieszkaniowym. Na razie – pomimo zapowiedzi – nie ruszył jeszcze nabór konkursowy, a podmiot który obsługuje to zagadnienie w imieniu Województwa Kujawsko-Pomorskiego znacznie żwawiej angażuje się w zagadnienia propagandowe.
Na temat Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Rozwoju pisaliśmy już wiele razy, spółka ta wydaje portal i gazetkę, słynące z propagandy sukcesu władz województwa. Przed tygodniem informowaliśmy o tym jak KPFR napisać rozważania o braku zasadności powiększania Ekstraligi Żużlowej – nie będziemy wchodzić w insynuacje czy to po to, aby bydgoska drużyna się w niej nie znalazła. Jak jednak widać w tych sprawach KPFR działa z pełną ambicją.
Gdy Sejmik Województwa w sierpniu 2016 roku powoływał Kujawsko-Pomorski Fundusz Rozwoju to za kluczowe zadanie dla nowego podmiotu wskazano zajmowanie się regionalnymi instrumentami finansowymi, na rzecz realizacji polityki rozwoju województwa. Takim zadaniem było wdrożenie wspomnianej kwoty prawie 129 mln zł na rzecz wsparcia OZE, co Zarząd Województwa powierzył tej spółce w czerwcu. Pierwsze środki dla firm miały zostać uruchomione do końca 2024 roku. Mamy połowę lutego i nic takiego się jeszcze nie wydarzyło. Rośnie natomiast niezadowolenie przedsiębiorców tym, że terminy nie są dotrzymywane. W tamtej uchwale nie ma ani słowa o tym, że ta spółka ma zajmować się działalnością medialną.
Czym zajmuje się KPFR zatem?
Na początku roku wśród mediów sławę zdobyło nagranie z konferencji prasowej prezydenta Torunia i marszałka województwa, podsumowującej imprezę sylwestrową zorganizowaną w Toruniu przez telewizję Polsat. Było to już kilka dni po tym, gdy nabór na OZE powinien być ogłoszony przez KPFR – pracownik tej spółki udając niezależnego dziennikarza odnosząc się do krytycznych sformułowań przed imprezą sylwestrową – była m.in. obawa czy zbyt duża liczba gości nie doprowadzi do problemów z bezpieczeństwem, ale ostatecznie za sprawą mniejszej frekwencji niż prognozowano impreza przebiegła spokojna – pytał czy samorządy nie powinny wobec takich sformułowań reagować bardziej zdecydowanie. W kuluarach medialnych niektórzy odebrali tę wypowiedź wręcz jako domaganie się cenzury i karania za krytykę toruńskich imprez.