Jest prawdopodobne, że już jutro Rada Miasta Bydgoszczy podejmie decyzję o zakazie sprzedaży alkoholu w sklepach (gastronomia nadal będzie mogła go sprzedawać) po godzinie 23. O tym, że jest taki zamiar dowiedzieliśmy się w ubiegły weekend, wcześniej petycję z taką samą intencją zaczęła zbierać partia Razem. Wszystko się dzieje zatem dość szybko. Formalnie jeszcze dzisiaj trwają konsultacje z radami osiedli.
Problemu alkoholizmu i jego skutków także dla życia miasta nie można bagatelizować, ale przepisy ustawowe pozwalające samorządom na wprowadzenie takich zakazów nocnych funkcjonują od 2018 roku. Przez 7 lat nikt takiego rozwiązania nie traktował w Bydgoszczy poważnie. W marcu 2018 roku radny Jan Szopiński wyszedł do prezydenta z inicjatywą przeprowadzenia konsultacji społecznych w temacie. Nie było wówczas jednak większego zainteresowania tym tematem w bydgoskim samorządzie. W ostatnich latach miały miejsce też dyskusje na forum Rady Miasta w temacie ograniczania liczby punktów sprzedaży alkoholu, jednak na konkretne działania nie było woli politycznej.
Moda idzie z Warszawy
W Polsce o nocnej prohibicji zrobiło się głośno w połowie września, gdy decyzję w tej sprawie mieli podjąć radni Warszawy. Ostatecznie zdecydowali się oni na wprowadzenie na razie eksperymentalnej nocnej prohibicji jedynie na terenie dwóch dzielnic. W praktyce przez Polskę przeszła debata i zaczęły się pojawiać inicjatywy zbierania petycji jak partii Razem. Nie brakowało też głosów w parlamencie, aby ustawowo nałożyć taki zakaz w całej Polsce. Idąc tym nurtem ten temat przyszedł też do Bydgoszczy – jak nieoficjalnie ustaliliśmy, temat jutrzejszej uchwały wyszedł ze środowiska prezydenta Rafała Bruskiego.
Z danych Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że problem z uzależnieniem ma około 7 tys. bydgoszczan, czyli 2% populacji miasta. Alkoholizm dotyka jednak nie tylko alkoholika, ale też jego otoczeni, dlatego cierpieć z tego powodu może w Bydgoszczy ponad 27 tys. osób. Komisja wskazuje też, że w ponad 5% populacji, czyli przedział 17-24 tys. osób to według szacunków osoby pijące szkodliwe – nie jest to jeszcze pełne uzależnienie, ale można mówić o negatywnych skutkach nadużywania alkoholu.






