W większości gmin w lipcu radni nie obradują, w Inowrocławiu zebrali się na poniedziałkowej sesji, ale zaproponowane punkty merytoryczne nie okazały się najważniejsze. Od kilku godzin w kuluarach dyskutują radni o odwołaniu przewodniczącego Rady Miejskiej Tomasza Marcinkowskiego.
Marcinkowski to w pewnym sensie postać kojarzona już z tym stanowiskiem, bo sprawował je od kilku kadencji. Przerwę miał dopiero od maja 2024 roku, gdy wybrano na to stanowisko Patryka Kaźmierczaka z Koalicji Obywatelskiej, ale po kilku tygodniach gdy ukonstytuowała się nowa koalicja ponownie wybrano Marcinkowskiego. Kilka tygodni temu Tomasz Marcinkowski zagłosował przeciwko udzieleniu absolutorium dla prezydenta Arkadiusza Fajoka, co mogło być odebrane jako postawienie się przeciwko większości rządzącej w Radzie Miejskiej.
Poniedziałkowa sesja Rady Miejskiej rozpoczęła się o godzinie 10:00, ale przez większość dnia formalnie odbywała się przerwa w czasie której w kuluarach odbywały się narady – Dzisiejsza sesja Rady Miejskiej Inowrocławia przerodziła się w żałosny spektakl polityczny, który nie ma nic wspólnego z troską o dobro mieszkańców naszego miasta (sesja trwa od godziny 10:00, obradowaliśmy około 20 minut – resztę czasu wypełniają liczne „przerwy” – komentuje Patryk Kaźmierczak z Koalicji Obywatelskiej.
Oficjalnie słyszymy od radnych koalicji, że pojawiły się wątpliwości formalne co do pojawiających się uchwał, dlatego potrzebne były analizy prawne.
Obrady zostały wznowione dopiero po godzinie 17:30, wówczas radni zmienili porządek obrad o uchwały w sprawie zmian w prezydiach komisji merytorycznych. Po kilku minutach obrad znowu pojawiły się kwestie formalne i mamy znowu przerwę.
– Niestety, w sposób dla nas całkowicie niezrozumiały, dopuszczone zostały przez Przewodniczącego Rady dokumenty przygotowane pod nadzorem Naczelnika Biura Rady Miejskiej, które zawierały istotne braki formalne – tłumaczą zamieszanie radni PiS-u i Jednego Regionu.
Po godzinie 20:30 obrady przerwano do wtorku.






