Podczas 12. Dolnośląskiego Kongresu Samorządowego wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że pojawi się pomysł budowy metra w 10 miastach. Warszawa już ma – zatem pojawić ma się nowych 10 miast – można założyć, że na tej liście znajdzie się Bydgoszcz. Kosiniak-Kamysz jest ministrem obrony narodowej, podziemna infrastruktura mogłaby być bardzo pomocna dla ochrony ludności w czasie wojny.
Na razie ze strony lidera PSL-u nie padły konkrety – mają się ona pojawiać podczas spotkać lokalnych, zatem możemy założyć, że za jakiś czas taka obietnica padnie również nad Brdą.
Kilka lat temu analizowaliśmy koszty
Bydgoszcz rozbudowała się głównie w osi wschód-zachód, zatem nie powinno być większym problemem określenie, że metro musiałoby, aby być efektywne, biec w tej osi. Gdyby przyjąć, że połączy ono Węzeł Zachodni z osiedlem Nad Wisłą w Fordonie (obejmując po drodze Tatrzańskie) to mamy ok. 17 km. Oczywiście można by wydłużyć metro na Osową Górę, ale to będą kolejne koszty. Opierając się na szacunkach warszawskich z 2023 roku koszt kilometra metra to 600 mln zł, zatem całość kosztowałaby 9-12 mld zł. Jest to jakieś 17-krotnie więcej niż koszt budowy kilometra tramwaju.
Kilka dni temu prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski zaprezentował budżet na 2026 rok, gdzie na inwestycje przewidziano kwotę 900 mln zł – zatem gdybyśmy budowali tylko metro to jesteśmy sami w stanie zbudować po 1,5 km rocznie, czyli budowa metra zajęłaby nam ponad 11 lat. Co ciekawe – gdy robiliśmy podobną analizę w 2023 roku to wychodziło ponad 30 lat – przez te 3 lata tak poprawiły się możliwości budżetowe Bydgoszczy. To są koszty budowy, potem metro by trzeba utrzymać.
Wicepremier reprezentuje rząd, zatem w jego koncepcji głównym finansującym musiałoby być państwo. O ile możliwości budżetowe państwa są znacznie większe, to pamiętać trzeba z tym, że Polska ma problem z nadmiernym deficytem.
Można podejść bardziej kreatywnie
W hiszpańskim Biblao koszt budowy 1 km metra wyniósł 61 mln dolarów, przy dzisiejszym kursie byłoby to mniej niż 200 mln zł. Wiele miast europejskich stosuje rozwiązania podziemne i naziemne, gdyby wykorzystać linię kolejową nr 209 w Fordonie można zaoszczędzić na budowie ok. 10 km.
Nie jest tajemnicą ,że swego czasu rozważano pewną korektę przebiegu linii kolejowej nr 18, która z Bydgoszczy Głównej zamiast na Leśne mogłaby biec pod trasą W-Z (to jest dobry czas do dyskusji o tym, bo jeszcze nie zaprojektowano tej trasy) z podziemnymi peronami na Bartodziejach. Linia wracałaby na dzisiejszy tor przed stacją Bydgoszcz Wschód. Ten element wydaje się dzisiaj najbardziej realnym do rozmowy z rządem, w którym za resort infrastruktury odpowiada partia Kosiniaka-Kamysza.






