W pierwszej połowie bieżącego roku policja stwierdziła 416 wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych, które doprowadziły do śmierci 5 osób. Rok do roku mamy prawie dwukrotny wzrost zdarzeń. Przed kilkoma laty w Bydgoszczy śmiertelnie dla pieszej zakończyło się potrącenie przez hulajnogę. Tego typu jednoślady stanowią zatem coraz większe zagrożenie, w szczególności dla pieszych, jednym z tego powodów jest wciąż mała świadomość przepisów.
W środę bydgoska drogówka radiowozem z widerejestratorem ujawniła na ulicy Fordońskiej jadącego hulajnogą lewym pasem 17-latka, który pędził 58 km/h. Zgodnie z przepisami złamał prawie trzykrotnie dozwoloną prędkość (20 km/h). Ponadto z uwagi na to, że ruch po Fordońskiej odbywa się szybciej niż 30 km/h, nie było możliwości wjazdu hulajnogą na jezdnie. W tym wypadku należało skorzystać ze ścieżki rowerowej. Ta jazda zakończyła się 500 zł mandatem.
Można powiedzieć, że to i tak bardzo łagodny wymiar kary, bo zgodnie z prawem do ruchu dopuszczone są tylko hulajnogi elektryczne o prędkości maksymalnej 20 km/h, w tym wypadku mieliśmy zatem do czynienia z pojazdem niedopuszczonym do ruchu, za poruszanie się ktorym grozić mogło kolejne 1,5 tys. zł kary.
Wyjaśnienie przepisów
Główne miejsce przemieszczania się hulajnogami to ścieżki rowerowe, gdzie organizuje ograniczenie do 20 km/h. Gdy takowej nie ma, to można z taką prędkością jechać po jezdni, jeżeli ruch na niej odbywa się z prędkością do 30 km/h – na większości bydgoskich ulic nie ma takiej możliwości, bo na nich obowiązuje zazwyczaj 50 km/h. W ostateczności gdy nie ma ścieżki rowerowej pozostaje chodnik, gdzie przepisy mówią o prędkości dozwolonej do prędkości pieszego, zatem będzie to znacznie mniej niż 20 km/h.
Wiele osób korzystających z hulajnóg elektrycznych często jest przeświadczonych, że prędkości nie da się z zewnątrz zmierzyć. Przykład z ulicy Fordońskiej pokazuje, że jest to możliwe i możliwe są mandaty.






