Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska wystosowało do radnych Rady Miasta Bydgoszczy list, w którym podsumowano ostatnią sesję, w czasie którego przyjęto porozumienie w sprawie utworzenia bydgosko-toruńskiego ZIT. W opinii SMB przegłosowanie tak ważnego dla losów miasta dokumentu przewagą jednego głosu, nie daje porozumieniu mandatu bydgoskiego społeczeństwa.
Podczas ostatniej, LV sesji Rady Miasta decydował się los naszego miasta, pozycja Bydgoszczy na mapie kraju, jej „być albo nie być” na równi z innymi metropoliami kraju.
Z tej konfrontacji pomiędzy interesem miasta a partykularnym posłuszeństwem zabrakło tylko jednej osoby więcej, która stanęłaby na straży tego, co dla nas powinno być najcenniejsze – naszej samorządności, naszych swobód obywatelskich, naszej tożsamości oraz naszej przyszłości.
Zabrakło jednej osoby, która swoim głosem zaprotestowałaby przeciwko porozumieniu szkodzącemu rozwojowi regionu, które to porozumienie rozpocznie kolejną, tym razem siedmioletnią walkę o prymat w regionie.
Dziękujemy tym wszystkim, którzy nie odcięli się od złożonych wcześniej deklaracji, składanych w styczniu 2014 r., kiedy Rada Miasta Bydgoszczy przyjęła dobre, korzystne dla Bydgoszczy porozumienie.
Dziękujemy za wytrwanie przy swoich osądach i deklaracjach.
Dziękujemy za nieuleganie demagogii tych, którzy jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że byli z nami bydgoszczanami w naszej walce o lepsze jutro dla Bydgoszczy, a teraz opowiedzieli się przeciwko własnemu miastu.
Partykularyzm kilku polityków Platformy Obywatelskiej oraz służalczość polityczna radnego Miasta dla Pokoleń i wykalkulowane uchylenie się od głosu radnego niezrzeszonego okazały się silniejszą pokusą niż dobro przeszło półmilionowej populacji Bydgoskiego Obszaru Funkcjonalnego, który przyjętym porozumieniem przestał istnieć w rządowej formule ZIT.
Uważamy, że przyjęte i uzyskane tylko jednym głosem porozumienie nie ma niezbędnego dla tak ważnej decyzji mandatu społecznego, podkreślamy to za głosem przewodniczącego Rady Miasta Romana Jasiakiewicza.
Dlatego też takiego rozstrzygnięcia nie uznajemy.
Nie uznajemy gry politycznej Platformy Obywatelskiej, która toczyła się wokół wypracowania nowego porozumienia, gdy kupczono jak na targowisku naszym losem, nie uznając naszego głosu.
Partie przychodzą i odchodzą, a my, mieszkańcy Bydgoszczy i regionu, pozostajemy z naszymi problemami, dlatego ci, co sprzedali nasze miasto dla zaspokojenia partyjnego „ego”, nie powinni nigdy już reprezentować naszego głosu.