Wydarzenia ze środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy z trudnością byli w stanie pojąć zajmujący się sprawami samorządowymi na co dzień dziennikarze. Jak więc te sprawy mają zrozumieć zwykl bydgoszczanie?
W środę Rada Miasta Bydgoszczy przegłosowała obywatelski projekt przywrócenia bezpłatnych przejazdów dla seniorów powyżej 65 roku życia, zasłużonych honorowych krwiodawców oraz pracowników MZK. Było blisko jednak, abyśmy mieli w bydgoskim porządku prawnym jeszcze dwie inne uchwały, które dotyczyłyby tego samego. Jedna podobna do tej przyjętej, także obywatelski projekt, złożony przez Zdzisława Tylickiego oraz propozycję prezydenta Rafała Bruskiego, który chciał wprowadzić dla tych grup społecznych tanie bilety. My mielibyśmy natomiast dylemat, bo nie wiedzielibyśmy która z nich jest obowiązująca!
Przeczyłoby to z pewnością logice, ale usilnie do takiego rozwiązania dążyli radni Platformy Obywatelskiej, tłumacząc to względami proceduralnymi. Prawnik ratuszowy dawał do zrozumienia też, że przyjęty projekt może zostać odrzucony przez Regionalną izbę Obrachunkową. Tego wątku lepiej już jednak nie będę rozwijał, aby nie wprowadzić Państwu jeszcze większego mętliku w tej dziwnej już kwestii.
Ogłoszono przerwę w obradach, po której inicjator drugiego projektu Zdzisław Tylicki stwierdził, że wycofuje swoją propozycje, co było zgodne z logiką, gdyż wszystkie oczekiwania jego projektu uwzględniła przyjęta już uchwała. Mimo to uznano, że trzeba ją głosować – radni w zdecydowanej większości byli przeciwko temu projektowi. Wniosek prezydenta poparło tylko 13 radnych PO, pozostałych 15 obecnych było przeciwko.
Komentarz autora:
Rzeczą oczywistą dla mnie jest, iż prezydent poniósł porażkę. Proponując bowiem tańsze bilety dla krwiodawców, seniorów i pracowników MZK liczył on, że będzie tym dobrym wujkiem, który mimo trudnej sytuacji budżetowej troszczy się o słabszych. Można się spodziewać, że wydał by co najmniej kilka tysięcy złotych na kampanie reklamową, aby się pochwalić tańszymi biletami. Po przyjęciu obywatelskiej inicjatywy ten plan jednak nie wypalił. Wówczas jego partia nie umiejąc przegrywać postanowiła zrobić wszystko, aby mimo wszystko propozycja prezydenta została przegłosowana. Kłóciło by się to z logiką, ale zapewne ratusz podjął by działania w celu unieważnienia obywatelskiego projektu i pozostał by tylko ten autorstwa prezydenta. Ten cwany plan także nie wypalił.
Przyznam, że osobiści podzielam część obaw prezydentów, o to, że Bydgoszczy na takie ulgi po prostu nie stać. Jednak w sytuacji, gdy prezydent lekką ręką wydaje pieniądze na bilbordy w ramach swojej autopromocji, to wstyd nakazywał by mi siedzenie po prostu cicho.
Zachowanie Platformy ,,Obywatelskiej” na środowej sesji to sygnał do bydgoszczan, że inicjatywy obywatelskie nie są mile widziane. Ta partia nie ma już jednak większości w bydgoskim samorządzie.