W lipcu 2010 roku radny Tomasz Rega niepokojąc się inwestycjami wodociągowymi napisał list otwarty do prezydenta Konstantego Dombrowicza. Nie zrobił on na adresacie większego wrażenia, za to bardzo stanowczo zareagowały Miejskie Wodociągi i Kanalizacja, które skierowały przeciwko radnemu pozew do sądu. Dzisiaj mimo upływu prawie czterech lat, po raz kolejny zajmował się sprawą sąd.
Piątkowa rozprawa trwała ponad 5 godzin, w czasie jej trwania zeznawali członkowie zarządu MWiK Ewa Szczepkowska i prezes Stanisław Drzewiecki oraz pozwany radny Tomasz Rega. Momentami atmosfera na sali sądowej bywała dość emocjonalna, w większości pełnomocnicy zadawali pytania dotyczące tego czy polityka zarządu wodociągów była gospodarna, choć tego ta sprawa nie dotyczyła, stąd też prowadząca rozprawę wielokrotnie musiała upominać prawników.
Sprawa dotyczyła listu otwartego, który w ramach komercyjnego ogłoszenia opublikował w ,,Expressie Bydgoskim” radny Tomasz Rega, w którym sugerował prezydentowi Konstantemu Dombrowiczowi, że w wodociągach może dochodzić do nieprawidłowości za które mieszkańcy będą płacić wyższymi opłatami za wodę.
Od prezydenta Dombrowicza radny otrzymał złośliwą odpowiedź, z kolei zarząd MWiK uznał, że naruszone zostały dobra tej firmy i skierował sprawę do sądu.
Ewa Szczepkowska z wraz z prezesem Stanisławem Drzewieckim wyjaśniali, że z jednej strony uderzało to w dobre imię spółki wśród mieszkańców. Prezes Drzewiecki stwierdził, że takie nieprawdziwe informacje mogły skutkować nawet wstrzymaniem dotacji z Unii Europejskiej, stąd też za konieczne uznał reagowanie.
Z kolei pozwany Tomasz Rega nie krył, że zdecydował się na publikację listu otwartego, gdyż prezydent Dombrowicz lekceważył poruszany przez niego problem – Bałem się, że sprawa może zostać zamieciona pod dywan – przyznał radny.
W tym okresie swoją pracę zaczynała komisja doraźna, która miała zbadać nieprawidłowości przy inwestycjach realizowanych przez wodociągi. Radny zarzucał, że po rozpoczęciu przez komisję prac ze strony internetowej MWiK zniknęły kluczowe dokumenty i radni nie mogli się doprosić ich, a wnioskowali o to za pośrednictwem prezydenta Dombrowicza. Z kolei prezes Drzewiecki twierdził, że o takim zapotrzebowaniu zgłaszanym przez radnych dowiedział się w ostatniej chwili i ubolewał, że radni nie zaprosili go na posiedzenie komisji doraźnej w celu złożenia wyjaśnień.
Obrona pytała dlaczego wodociągi nie pozwały również radnych Jacka Bukowskiego i Jana Szopińskiego, którzy również publicznie krytykowali inwestycje realizowane przez wodociągi. Natomiast pełnomocnik MWiK zarzucał radnemu, że uderzający w tą firmę list napisał w ramach kampanii wyborczej, nie interesując się wcześniej sprawami inwestycji wodociągowych.
Prezes Stanisław Drzewiecki wyjaśniał, że gdy po raz pierwszy dotarło do niego pismo Regi kierowane do Dombrowicza z zarzutami wobec wodociągów, to w dość szybkim czasie za pośrednictwem Biura Rady Miasta, które podlegało wówczas przewodniczącej Dorocie Jakucie, wystosował merytoryczne wyjaśnienia kierowane do wszystkich radnych. Radny Tomasz Rega przyznał z kolei, że do niego to pismo nie dotarło, a dowiedział się do nim dopiero przeglądając akta tej pozwu.
Sprawa wydaje się dość dziwna. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, gdy miejska spółka pozywa radnego miejskiego, co jest chyba jedyną taką sprawą w Polsce. Słuchając wyjaśnień obu stron można zauważyć, że dużo złej woli pojawiło się ze strony byłych prezydentów, którzy celowo mogli opóźniać komunikację po między wodociągami i radnymi. Nie jest bowiem tajemnicą, że poprzedni włodarz miasta nie ułatwiał pracy komisji doraźnej (w jej skład wchodzili przedstawiciele: PO, PiS i SLD), która miała ewentualne nieprawidłowości dokładnie wyjaśnić. Świadczy o tym chociażby fakt, że prezydent Dombrowicz nie przybył na posiedzenie tej komisji, w czasie którego miał złożyć wyjaśnienia.
Ostatnia rozprawa odbędzie się na początku września, wówczas pełnomocnicy obu stron mają wygłosić mocy końcowe. Wtedy ma zapaść także ostateczny wyrok.