W Bydgoszczy nie było żadnej krwawej niedzieli

Bromberger Blutsonntag wymyślone było przez propagandę III Rzeszy Niemieckiej, którą kierował Joseph Goebbels, w celu usprawiedliwienia eksterminacji tysięcy Polaków. W niedziele 3 września 1939 roku Polacy mieli wymordować ponad 5 tys. Niemców, stąd też pojawiające się w niemieckiej prasie i w niemieckich opracowaniach stwierdzenie ,,krwawa”. Był to oficjalny pretekst, aby prowadzić w dniach kolejnych masowe egzekucje na ludności polskiej. Pretekst oparty o kłamstwie, gdyż krwawej niedzieli tak naprawdę nie było.

 

W 1939 roku relacje pomiędzy Polakami i Niemcami (było ich mniej niż 7% ludności miasta) zaczynały się robić napięte. Polski wywiad podejrzewa, że mogą oni szykować działania dywersyjne. W rezultacie w dniu 3 września przez Bydgoszcz wycofywała się rozbita po walkach pod Świekatowem (niedaleko Świecia) 27 dywizja piechoty Armii Pomorze, do której zaczęli strzelać niemieccy dywersanci na terenie miasta. Część z nich zostało zabitych w walkach, nie można tego jednak porównywać do eksterminacji ludności. Wedle propagandy Goebelsa mówiącej o ,,krwawej niedzieli”, żadnej niemieckiej dywersji nie było.

 

Z relacji Juliana Suskiego starosty bydgoskiego wynika, że na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przygotowano listę Niemców zamieszkujących Bydgoszcz, którzy mogą stanowić zagrożenie dla porządku. Mieli oni w przypadku zagrożenia być deportowani z miasta. Do dnia wybuchu II wojny światowej nie podejmowano jednak wobec nich żadnych działań.

 

1 września 1939

Informacja o wybuchu wojny nie wywołała w Bydgoszczy paniki. Jak relacjonuje starosta Suski część osób zaczęło wyjeżdżać z miasta, głównie w kierunku Inowrocławia. Wszystko przebiegało jednak spokojnie. Aresztowano ponad 100 Niemców, którzy wraz z wojskami rezerwy udali się w głąb kraju. Z powodu bombardowania węzła kolejowego, nie można było skorzystać z tego środka transportu.

Zgodnie z przepisami zarząd nad bezpieczeństwem miasta przeszedł w ręce dowódcy lokalnego odcinka obrony gen. bryg. Zdzisława Przyjałkowskiego. Tego dnia walki toczyły się w okolicach Tucholi. Pod wieczór sytuacja na froncie zaczęła się robić bardzo ciężka, głównie z powodu przewagi Niemców w sprzęcie pancernym. Władze miejskie ostrzeżono o tym, że pojedyncze czołgi mogą przedrzeć się przez front i dotrzeć do Bydgoszczy.

 

2 września 1939

Do Bydgoszczy zaczynają docierać uchodźcy z miasteczek przy zachodniej granicy Polski, które nie były bronione przez Wojsko Polskie (byli oni wygonieni przez Niemców pod groźbą rozstrzelania). Sytuacja na froncie sprawia, że gen. Przyjałkowski rozważa wycofanie się z Bydgoszczy za linię Brdy. Po sugestiach generała starostwo ewakuowało się do budynku klasztoru Zgromadzenia Ducha Świętego przy ówczesnej ulicy Kujawskiej. Około południa z Bydgoszczy zaczęła się wyprowadzać komenda Policji. Wieczorem na przedmieściach miasta doszło do kilku przypadków ostrzeliwania wojsk polskich przez niezidentyfikowanych sprawców. Można przypuszczać, że były to początki dywersji niemieckiej.

 

3 września 1939

W nocy starosta Julian Suski otrzymuje informację, że wojsko polskie przeprowadziło kontruderzenie i sytuacja na froncie zaczyna się poprawiać. Armia uspokajała twierdząc, że bezpieczeństwo Bydgoszczy chwilowo jest niezagrożone. Te optymistyczne nastroje w ciągu dnia zostały zrewidowane.

 

Około godziny 10 zaczęły pojawiać się pierwsze strzały w okolicy ulicy Gdańskiej z broni maszynowej. Pokazuje to, że dywersja niemiecka była przygotowywana od dłuższego czasu. W wielu miejscach miasta dochodziło do walk pomiędzy wojskami polskimi i niemieckimi dywersantami. Starosta Suski analizując sytuację ze swoimi współpracownikami doszedł do wniosku, że wśród uchodźców znajdowali się przeszkoleni dywersanci, którzy w ten sposób przedostali się do miasta, aby wesprzeć przygotowane przez bydgoskich Niemców działania. Straty poniesione przez obie strony do godziny 19:30 (wówczas się ewakuował z Bydgoszczy) szacuje Suski na mniejsze niż 200 poległych (w tym też przypadkowi przechodnie). Do podobnych dywersji miało dochodzić na terenie Koronowa i Solca Kujawskiego.

 

Major Jan Bielawski, który tego dnia przebywa w Bydgoszczy jest z kolei zdania, że Niemcy widząc wycofujące się jednostki 27 dywizji uznali, że cofa się cała polska armia, stąd też wywołali powstanie, chcąc zaznaczyć swój udział przy ,,wyzwalaniu miasta” (w 1939 roku Niemcy głosili, że Bydgoszcz w granicach Polski jest tymczasowo i celem jest jej powrót do Niemiec).

 

Kolejne dni

5 września rano na ulicach Bydgoszczy pojawiły się już patrole Wermachtu. Początkowo ludność traktowała ich jednak jako sprzymierzonych Brytyjczyków, co było oczywiście złudnym myśleniem. Przejęcie kontroli nad Bydgoszczą przez wojska niemieckie było początkiem bardzo trudnego czasu dla polskich bydgoszczan. Niemcy zaczęli się w sposób okrutny mścić na polskiej inteligencji. O tym jednak wkrótce w kolejnej części publikacji.

 

Podsumowując jednak, w dniu 3 września obchodzimy rocznicę niemieckiej dywersji, a nie krwawej niedzieli. Dywersji, która była zbrojnym wystąpieniem Niemców przeciwko Polakom i początkiem ludobójstwa na narodzie polskim. Mówił o tym stanowczo papież Jan Paweł II, gdy gościł w Bydgoszczy.