Polonia pożegnała ,,małego wojownika”



Henryka Glücklicha zaliczyć można do największych postaci żużlowej Polonii Bydgoszcz, a także polskiego żużla. Przed tygodniem po ciężkiej chorobie zmarł w wieku 69 lat. Jego pogrzeb odbył się w sobotę na cmentarzu przy ulicy Wiślanej. W ostatniej drodze towarzyszyli mu sportowcy Polonii oraz kibice.

Glücklich karierę sportową rozpoczynał w 1961 roku w Rybniku, po dwóch latach przeniósł się jednak do bydgoskiej Polonii i tutaj po prawie 20-latach ścigania zakończył karierę. Był zatem wierny jednemu klubowi, za co w Bydgoszczy został pokochany przez kibiców. Pseudonim ,,mały wojownik” wziął się z tego, że był charakterystycznego jak na żużlowca niskiego wzrostu, za to na torze dawał z siebie wszystko i walczył do samego końca, tak jak na prawdziwego wojownika przystało.

 

W 1969 roku Polacy z Henrykiem Glücklichem w składzie wywalczyli Drużynowe Mistrzostwo Świata. Największym wkładem Glücklicha w ten sukces było pokonanie w wyścigu wówczas niepokonanego Ivana Maugera. W bydgoskiej Polonii był prawdziwym liderem prowadząc ten zespół w 1971 roku do Drużynowego Mistrzostwa Polski. Dla Polonii był to drugi taki sukces w historii.

 

– W czasie jednej z pana wizyt w Bydgoszczy próbowałem przekazać panu jak był pan dla nas ważny. Dla nas, kibiców bydgoskiego żużla i Polonii. Skwitował pan naszą rozmowę prosto – byli lepsi – mówił nad trumną Glücklicha przewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy Roman Jasiakiewicz To przecież nieprawda. Był pan symbolem sukcesu, symbolem waleczności, był pan także symbolem co rzadko się teraz zdarza – wierności klubowi. Mieliśmy przekonanie, że pan walczy. Nie zrozumieją tej Polonii i tych emocji, ci wszyscy, którym muszą się zgadzać cyferki w budżecie.

 

Z jednej strony nad trumną pojawiały się emocje przypominające wielkie sukcesy Polonii, do których zmarły się przyczynił. Padły jednak słowa też o tym, jak Henryk Glücklich wyrażał nadzieje, że ten znajdujący się na zakręcie klub odzyska dawny blask. Co można uznać za jego testament.

 

Na pogrzeb przybyli dawni zawodnicy Polonii, nie tylko żużlowcy, ale też i hokeiści czy tenisiści. Jak bowiem podkreślano, w tamtych czasach wszyscy byli jedną rodziną. Chodzili oglądać swoje zawody i wspierali się nawzajem. Gdy trumna została opuszczona w dół, rozległ się ryk silników żużlowych, a potem nastała cisza.

 

Urząd Miasta na tej uroczystości reprezentował Andrzej Walkowiak, w przeszłości działacz Polonii. Prezydent oraz żaden z jego reprezentantów jednak nie dotarł. Zabrakło nawet ze strony miasta pocztów sztandarowych.

 

{gallery}stories/2014/10/pogrzeb-polonia{/gallery}

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”//www.youtube.com/embed/v2wtwv1jn0o” frameborder=”0″ allowfullscreen ]