Wywiad z Małgorzatą Stawicką: Zamiast niemożliwych do spełnienia obietnic miejsca pracy



Kandydatka na prezydenta Bydgoszczy Małgorzata Stawicka w rozmowie z nami podkreśla, że miasto powinno inwestować przede wszystkim w ludzi, zapewniając im dogodne warunki do życia w swojej małej ojczyźnie i rozwijania swoim możliwości.

 

Czytając Pani program wyborczy ciężko znaleźć jakieś wielkie plany – nie ma żadnego aquaparku, czy nawet nie znajdziemy jakiś wielkich planów odnośnie Młynów Rothera.  Jak chce Pani bez tego przyciągnąć do siebie rzesze bydgoszczan?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Zamiast rozbudowanych i właściwie niemożliwych do realizacji obietnic, zamierzam im zapewnić godne miejsca pracy. Mówiąc krótko, chcę dać im perspektywy na spokojne życie w ich mieście, by mogli tutaj się żyć i rozwijać swoje umiejętności. W swoim programie wielokrotnie podkreślam, że to ludzie, bydgoszczanie, są największym kapitałem i w nich należy inwestować.

 

Co do wspomnianych przez Pana Młynów Rothera. Nie uważam tego dzisiaj za sprawę najważniejszą, tym bardziej, że nawet jeżeli w końcu zdecydujemy się, na co będziemy chcieli je zaadoptować, to musimy zdawać sobie sprawę, że będzie się to wiązało z pewnymi kosztami utrzymania tego obiektu.

 

Dużo mówi się w tej kampanii o finansach miasta. Nie będę Pani pytał o ich ocenę, bo chyba wszyscy jesteśmy zgodni w tym, że mogłoby być lepiej. I tu zaczyna się moje pytanie – co Pani zamierza zrobić, aby poprawić sytuację finansową Bydgoszczy?

Mówiąc o tym, że chcę zbudować w Bydgoszczy dobry klimat biznesowy, który sprawi, że będzie przybywać u nas przedsiębiorców, a co za tym idzie, będą rosnąć też wpływy do miejskiej kasy, nie będę oryginalna. Być może mi jest o tym łatwiej mówić z takiego powodu, że mam już doświadczenie biznesowe i wiem, na jakie przeszkody trafiają pracodawcy.

 

Pozwolę sobie przy okazji tej rozmowy poruszyć problemy z jakimi borykają się przedsiębiorcy działający na terenie byłego Zachemu. Pracuje tam obecnie około 3 tys. osób, a ich pracodawcy są traktowani trochę jak by byli co najmniej drugiej kategorii. Obawiam się, że jeżeli nikt nie zacznie traktować ich w tym mieście poważnie, to wyprowadzą się po prostu do innych, bardziej przyjaznych biznesowi gmin, a co za tym idzie, przestaną płacić podatki w Bydgoszczy.

 

Konieczne będzie poszukanie także oszczędności przy wydatkach. Taki przykład z ostatniego okresu – w ramach działań promocyjnych, miasto wykłada miliony złotych na funkcjonowanie klubu WKS Zawisza Bydgoszcz SA. O Zawiszy się nie mówi jednak w Polsce z powodu dobrych wyników sportowych, ale częściej słyszymy o kontrowersyjnych zachowaniach współwłaściciela klubu i o tym, że trybuny są prawie puste. Dlaczego bydgoszczanie mają utrzymywać ekstrawagancki tryb życia Pana Osucha?

 

Czy uważa Pani, że BiT City rozwiąże problemy z transportem aglomeracyjnym? Pytam, bo pojawia się wiele koncepcji związanych z rozwojem transportu w obszarze funkcjonalnym Bydgoszczy – m.in. kolei miejskiej, czy odbudowa połączeń do Kcyni, ale do nich ciężko jest przekonać marszałka w Toruniu. Czy być może potrzebny będzie nam też dodatkowo typowo bydgoski pomysł na organizację transportu aglomeracyjnego?

Ostatnio udzielałam odpowiedzi na pytania jednego z bydgoskich stowarzyszeń, które zajmuje się tematyką transportu publicznego. Uważam, że nie będzie niczym wielkim uruchomienie bydgoskiej Szybkiej Kolei Miejskiej, która pozwoliła by na szybką podróż pomiędzy Fordonem i Osową Górą, a w przyszłości nawet z przystankami w gminie Sicienko i Białe Błota. Oczywiście te gminy musiałyby w tym partycypować, ale ogólny koszt tego przedsięwzięcia wcale nie będzie wielki. Zauważam jednak, że z punktu widzenia Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu, tego typu przedsięwzięcia nie wydają się atrakcyjne, o czym świadczy chociażby fakt, iż BiT City kończy się na stacji Bydgoszcz Główna. Stąd też niewykluczone, że Bydgoszcz będzie musiała w większym stopniu kreować politykę transportową.

 

Na pewno kwestia przywrócenia pociągów pasażerskich na linie nr 356 z Bydgoszczy do Kcyni jest też bardzo ważna. Przebiega ona przez Białe Błota i Szubin, co będzie istotne dla integracji tej części regionu. Niestety z perspektywy decydentów w Toruniu, ta inwestycja wydaje się być mało istotna, a organizacja tego typu połączeń leży w gestii samorządu wojewódzkiego. Chciałabym zauważyć, że ważne jest także zwiększenie liczby pociągów na trasie Bydgoszcz – Inowrocław, gdzie jak wynika chociażby z ostatniej analizy transportowej przygotowanej na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego, na tej trasie jeździ codziennie więcej pasażerów, niż z Bydgoszczy do Torunia.

 

No właśnie, dlaczego zatem współpraca Bydgoszczy i Inowrocławia nie jest najlepsza?

Inowrocław wydaje się naszym naturalnym partnerem, stąd też obecne relacje prezydenta Bruskiego i prezydenta Brejzy są trudne do zrozumienia. Być może wpływ na to mają jakieś wewnętrzne konflikty w Platformie Obywatelskiej, bo dużą część zaplecza politycznego prezydenta Brejzy stanowią osoby związane z tą partią.

 

Co Pani uważa za największy sukces obecnego prezydenta Rafała Bruskiego w tej kadencji?

Zauważam, że dużo dzieje się w kwestii realizowania polityki prorodzinnej. Prezydentowi Bruskiemu udało się chociażby wprowadzić ulgi komunikacyjne dla dużych rodzin. To zasługuje na uznanie. Jako prezydent zamierzam jeszcze bardziej zintensyfikować działania w tym kierunku.