W latach 1989 – 1992 Polska przeszła transformację ustrojowa, którą większość Polaków ocenia pozytywnie. Byli też jednak tacy, w tym pracownicy dawnych PGR, którzy w nowej rzeczywistości nie znaleźli się do dzisiaj. Pomóc im chce symbolicznie Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Na wtorkowej konferencji prasowej posłanka Anna Bańkowska i radny Ireneusz Nitkiewicz przedstawili projekt ustawy, który adresowany jest do żyjących w trudnej sytuacji materialnej pracownikom dawnych państwowych przedsiębiorstw.
W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął ustawę, która zakłada dodatkowe świadczenia dla osób działających w danej opozycji antykomunistycznej. SLD uważa, że obecnie jest najlepszy okres, aby symbolicznie pomóc też poszkodowanym przez transformację ustrojową, która zdaniem posłanki Anny Bańkowskiej nie była przeprowadzona idealnie, stąd też niosła za sobą ofiary. Jako dowód dla tej tezy przytoczyła opinie twórców tej reformy – Leszka Balcerowicza i Tadeusza Mazowieckiego, którzy po latach przyznali, że nie udało się uniknąć błędów.
Projekt ustawy kierowany jest do około 850 tys. pracowników zlikwidowanych w latach 1989-1992 około 700 państwowych przedsiębiorstw oraz około 430 tys. pracowników dawnych Państwowych Gospodarstw Rolnych. Warunkiem załapania się na pomoc będzie dochód na osobę niższy od minimalnej emerytury, czyli niecałe 900 zł.
– To nie jest tak, że nie wszystkim się powiodło później w życiu – wyjaśnia posłanka Anna Bańkowska – Wiele jest jednak osób, które sobie nie poradziło.
Te osoby mogłyby uzyskać na 12 miesięcy dodatkowe świadczenie pieniężne w wysokości 400 zł. W skrajnych przypadkach będzie można ten okres wydłużyć. Pomoc nie będzie obejmować jednak osób, które odchodząc wówczas z pracy otrzymały odprawę w wysokości 12-tu wynagrodzeń.
– Ci co nie znaleźli się przez dwie dekady na rynku pracy, tego już raczej nie uczynią, stąd też chcemy im w taki sposób pomóc – argumentuje posłanka.
Parlamentarzystka zauważa, że Eurostat wskazuje, że w Polsce mają miejsce enklawy osób wykluczonych społecznie, w dużej mierze w miejscu gdzie kiedyś funkcjonowały PGR.
Koszt wprowadzenia tej ustawy w życie autorzy szacują na 2,8 mln zł rocznie, co pokryte miało by być z dochodów z prywatyzacji (głównie gruntów rolnych) oraz dywidend, które przynoszą państwowe przedsiębiorstwa, w większości powstałe przed 1989 rokiem.