Za kilka dni Grecy podejmą w referendum decyzję, czy zamierzają dalej spłacać swoje długi. Kto na tym straci, a kto zyska? – to był temat spotkania z dr Sławomirem Mentzenem, który został zorganizowany przez kujawsko-pomorskie struktury Ruchu Narodowego w bydgoskim oddziale Wyższej Szkole Bankowej.
Nie jest to jednak problem typowo grecki, bowiem z długiem publicznym boryka się także Polska, nasz kraj przy tym dopłaca do ratowania greckiej gospodarki, co odczuwają bezpośrednio Polacy.
Doktor Sławomir Menzen związany jest z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika. Uważa się za krytyka ideologii ekonomicznej Johna Maynarda Keynesa, która w dużej mierze zdominowała dzisiejszy główny nurt ekonomii. Zdaniem młodego naukowca rząd pozbawił Polaków oszczędności z OFE, aby nie przekroczyć konstytucyjnego wskaźnika długu w wysokości 60%. W jego jednak opinii przekroczenie tego pułapu gospodarka zapewne by odczuła, ale dla Polski groźny byłby dopiero wskaźnik w okolicach 90%. W opinii Menzena moralnie uczciwiej byłoby ten próg przekroczyć niż zabierać oszczędności emerytalne z OFE. Naukowiec sugeruje, że być może 60% próg obowiązuje po to, aby Polska miała cały czas szansę wejścia do strefy euro.
Grecka pułapka
Prelegent wyraził pogląd, że czym bogatszy kraj, z tym większym zadłużeniem sobie poradzi. Dla przykładu najbardziej zadłużonym państwem jest Japonia, gdzie wskaźnik długu do dochodu wynosi niecałe 200%, ale nic nie wskazuje na bankructwo niegdyś azjatyckiego tygrysa gospodarczego.
W znacznie gorszej sytuacji znajduje się obecnie Grecja, gdzie z roku na rok rośnie wysokość odsetek, a przy tym spada PKB, które już teraz jest ujemne. W rezultacie Grecy w opinii dr Sławomira Mentzena nie są w stanie spłacić tego zadłużenia. Na 5 lipca premier Grecji zapowiedział referendum, w którym naród ma się wypowiedzieć w sprawie tego, czy chce dalej spłacać długi. Doktor Mentzen sugeruje, że lepszym rozwiązaniem będzie zaprzestania spłacania długów przez Greków.
Zauważa on przy tym, że wszelkie środki od państw UE na ratowanie Grecji, tak naprawdę trafiają do banków z Francji i Niemiec, do czego dokłada się też Polska.
– Jeżeli jestem komuś dłużny 1 tys. zł to jest mój problem, ale jak kilka milionów to problem wierzyciela – wyjaśniał dr Sławomir Mentzen.
W ostatnim czasie ze spłacania długów zrezygnowała Islandia, której problemy rozpoczęły się równo z Grecją. Dzisiaj ten kraj cieszy się dość wysokim wzrostem gospodarczym. Patrząc z punktu dzisiejszej rzeczywistości bankructwo państwa doprowadzi do jego izolacji z rynków finansowych na góra kilka miesięcy, gdyż ekonomista wyjaśnia, że takiemu krajowi, który pozbył się długów, opłaca się udzielać kredytów. W swojej historii zbankrutowały przed II wojną światową Stany Zjednoczonej, zaś w ostatnich 20 latach, dwukrotnie taka sytuacja miała miejsce w Rosji.
Problem Grecji podwójny
W przypadku, gdyby zwijała się Polska gospodarka (ujemne PKB), to za recesją szedłby też spadek wartości polskiej waluty. Mniejsza wartość złotego wobec euro lub dolara, ożywiłby polski eksport, gdyż za mniejszą ilość zagranicznej waluty można by w Polsce więcej kupić. Problem grecki jest tym większy, że w tym kraju obowiązującą walutą jest euro, której wartość jest niezależna od kondycji gospodarki tego państwa.
Ruch Narodowy
Od kilku tygodni Ruch Narodowy jest partią polityczną. Obecnie odbywa się proces budowania struktur w województwie kujawsko-pomorskim. Tego typu spotkań planowanych jest więcej.