Astoria Bydgoszcz nadal walczy o play-off

Dobre widowisko stworzyły w sobotni wieczór koszykarze Astorii Bydgoszcz i Znicza Basket Pruszków. Po nerwowej końcówce dwa punkty zostały w Artego Arenie. 

 

 

Po ostatniej wysokiej porażce z Miastem Szkła Krosno 71:114 atmosfera w bydgoskiej drużynie nie była najlepsza. Trener Konrad Kaźmierczyk musiał przeprowadzić szereg rozmów ze swoimi zawodnikami. – Trzeba było wyjaśnić sobie kilka rzeczy, dlatego w minionych dniach dużo rozmawiałem ze swoimi graczami. Dało to efekt, bo teraz wiele ożywienia do gry wnieśli rezerwowi, co rzadko zdarza się w tym sezonie – cieszył się Kaźmierczak.

 

Jednak pierwsza połowa sobotniego spotkania nie zapowiadała tego, co miało nadejść po przerwie. Obie drużyny grały ospale, wolno i nieskutecznie. O to spore pretensje do swoich zawodników miał szczególnie opiekun gości. – Pierwsza połówka nie przypominała tego, że gramy na poziomie pierwszej ligi. Szczególnie obrona naszej ekipy prezentowała się bardzo słabo – smucił się trener Marek Zapałowski.

 

Na szczęście w drugiej części obie ekipy wynagrodziły wszystkim kiepske pierwsze dwadzieścia minut. Po powrocie na parkiet koszykarze Astorii Bydgoszcz i Znicza Basket Pruszków rozstrzelali się z dystansu, trafiając razem aż jedenastokrotnie zza linii 6,25 centymetrów. Jednak w tym fragmencie spotkania żadna ze stron nie potrafiła przechylić losów potyczki na swoją korzyść.

 

To stało się dopiero w czwartej kwarcie. Pruszkowianie szybko z gry wyeliminowali liderów gospodarzy Piotra Robaka oraz Doriana Szyttenholma, którzy spadli za pięć fauli. Wydawało się więc, że gracze Znicza pójdą za ciosem i odniosą cenne zwycięstwo, ale nic takiego nie nastąpiło. Jeszcze na siedem minut przed końcem mieliśmy remis 75:75. Potem jednak pruszkowianie zaczęli grać za nerwowo, co natychmiast zauważyli bydgoszczanie.

 

Koszykarze Astorii potrafili wykorzystać słabość rywali pod koszem oraz na półdystansie, co wystarczyło do wywalczenia dwóch punktów, a świetne zawody rozegrał Paweł Lewandowski. Miejscowi mieli też ogromne pretensje do sędziów za styl sędziowania, bo gracze Znicza wykonywali aż 36 rzutów wolnych. – Nie możemy być zadowoleni z tego rezultatu. Przegraliśmy więcej niż wygraliśmy u siebie jesienią i mamy gorszy bilans dwumeczu, co może być decydujące w walce o czołową ósemkę – zakończył Zapałowski.

 

Astoria Bydgoszcz – Znicz Basket Pruszków 91:88 (23:21, 20:19, 24:27, 24:21)

 

Astoria: Lewandowski 21, Laydych 18, Mazur 14, Kutta 11, Robak 10, Grod 8, Szyttenholm 5, Barszczyk 2, Fatz 2.

 

Znicz Basket: Czosnowski 17, Janiak 16, Słupiński 14, Cechniak 13, Szwed 8 (13 zb), Przyborowski 7, Kordalski 6, Tokarski 6, Tarczyk 1, Janik 0.