Bydgoskie środowisko akademickie nie sprzyja walce o Uniwersytet Medyczny



Fot: Darpaw / Wikipedia

Fot: Darpaw / Wikipedia

Najprawdopodobniej w marcu odbędzie się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy w sprawie powstania Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem możemy się spodziewać toruńskiego wniosku o odrzucenie inicjatywy już po I czytaniu. Wszystko zależeć będzie od tego, czy uda nam się przekonać większość parlamentarną.

Strona toruńska nie próżnuje, dlatego osiągnąć sukces będzie dość trudno. Oczywiście błędem byłoby już dzisiaj skazywanie Uniwersytetu Medycznego na porażkę, ale trzeba też w prawdzie spojrzeć w oczy, iż do tej inicjatywy ruszyliśmy, nie mając w pełni uporządkowanej sytuacji wewnętrznej w Bydgoszczy.

 

Mam tutaj na myśli dość duże rozproszenie potencjału akademickiego nad Brdą. Mamy kilka podmiotów, które w rozdrobnieniu nie plasują się zbyt wysoko w rankingach uczelni. W czwartek gościłem w Sejmie, gdzie miałem okazję porozmawiać z kilkoma posłami, z różnych okręgów i argument wskazujący, iż nasza inicjatywa obywatelska będzie dążyć do dalszego rozbijania potencjału akademickiego (znacząco osłabi toruński UMK), pojawiał się dość często.

 

Znacznie łatwiej byłoby nam odzyskać Collegium Medicum, gdyby miało ono wejść w skład silnego uniwersytetu bydgoskiego, w połączeniu z UKW i UTP. Bydgoskie środowisko akademickie nie chce jednak obecnie o tym nawet słyszeć. Zmiana nastawienia władz tych uczelni, w marcu mogłaby szansę na odzyskanie uczelni medycznej zwiększyć. Teraz pozostaje jednak pytanie, czy jesteśmy wstanie podjąć się tego wyzwania?