Spadek do VIII ligi to chyba największy cios w 70-letniej historii tego klubu. W ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami dość widowiskowej prezentacji drużyny w amfiteatrze Opery Nova, która przyciągnęła około 2 tys. kibiców oraz inauguracji ligi z Wisłą Fordon. Sportowo fani niebiesko-czarnych co prawda mogą czuć mały niedosyt, to z punktu widzenia kibicowskiego mieliśmy wspaniałe widowisko. Pokazuje to, że w Bydgoszczy Zawisza nadal jest potęgą.
Swego czasu w węgierskim Zgromadzeniu Narodowym dyskutowano nad bezpieczeństwem imprez masowych – w czasie tej dyskusji pojawiła się kwestia wykorzystywania przez kibiców pirotechniki. Zabierający w tej sprawie głos poseł Adam Mirkoczki w swoim wystąpieniu skupił się na Polsce, miał bowiem okazję być widzem na kilku meczach, w różnych ligach. Co zadziwiło węgierskiego parlamentarzystę to nawet kilka tysięcy widzów na poziomie IV ligi. Jak podsumował to Mirkoczki – gdy poziom gry nie zachwyca to właśnie cała otoczka budowana przez kibiców jest tym elementem, który przyciąga w Polsce publiczność.
Mecz Wisły Fordon z Zawiszą Bydgoszcz oglądało blisko tysiąc osób. Jest to znacznie wyższa frekwencja niż na wielu meczach I ligi czy nawet Ekstraklasy, gdy poprzedni właściciel Zawiszy był skonfliktowany z kibicami.
Dzisiaj najwyżej z bydgoskich klubów gra Chemik Bydgoszcz (III liga). Drużyna z Glinek załapała się do III ligi dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, przez co pod względem sportowym zbytnio nie zachwyca. Raczej nie zanosi się na walkę o awans do II ligi. W ostatnim czasie próbowano sztucznie budować otoczkę odbudowy piłki nożnej w Bydgoszczy wokół Chemika, co sugerowali nawet publicznie niektórzy lokalni dziennikarze. III ligowy Chemik będzie jednak mógł VIII ligowej Zawiszy pozazdrościć frekwencji meczowej. Bez Zawiszy Bydgoszcz odbudować trwale piłki nożnej się po prostu nie da.