Brat Aleksandra Fedorowicza o dziennikarzach żądnych sensacji



W ubiegłą środę, późnym wieczorem, rozpoczęły się przygotowania do ekshumacji ciała Aleksandra Fedorowicza, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej. Jego szczątki spoczęły na cmentarzu przy ulicy Toruńskiej w Bydgoszczy. Brat zmarłego uważa, że rządne sensacji media nie potrafiły uszanować delikatności sytuacji.

Na temat przeprowadzanych ekshumacji Dariusz Fedorowicz wypowiada się w wywiadzie z portalem wPolityce. Nie przedstawia jednak żadnych konkretów dotyczących ekshumacji swojego brata, bo jak wyjaśnia, zachowania poufności wymaga dobro śledztwa.

 

– Obecne badania są niezwykle trudne i żmudne, trwają kilkanaście godzin. To jest tytaniczna praca, a dla osoby najbliższej, która w tym uczestniczy, to niebywale traumatyczne przeżycie. Ten ból ktoś nam zafundował – ci, którzy wtedy decydowali, że tych badań nie wykonano w 2010 roku. Ciała zostały pochowane z pogwałceniem polskiego prawa, bo dokumentacja sekcyjna w chwili pochówku nie była dostępna, a strona polska w badaniach autopsyjnych i sądowo-lekarskich nie uczestniczyła w Moskwie – wypowiada się z rozmowie z wPolityce.pl Dariusz Fedorowicz.

 

W trakcie przygotowań do ekshumacji cmentarz przy parafii pw. Józefa Rzemieślnika został otoczony przez policjantów i funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej. Miało to na celu niedopuszczenie, aby z tak delikatnej sprawy media zrobiły tanią sensację. Na ten aspekt zwraca również uwagę Fedorowicz w wywiadzie – Niestety dziennikarze żądni sensacji już przed ekshumacją na cmentarzu próbowali dowiedzieć się wszystkiego. Miałem szereg telefonów. Niektórzy usiłowali z pewnej odległości robić zdjęcia. Na szczęście cmentarz był zabezpieczony. Uważam, że tu nie ma co szukać sensacji. Trzeba, aby organa państwa, które są zobowiązane do wykonania tych czynności mogły pracować w ciszy i spokoju.