Elektorat Koalicji może być zaskoczony zmianami na liście



W poniedziałek doszło do przemeblowania listy wyborczej Koalicji Obywatelskiej w okręgu bydgoskim do takiego stopnia, że uwagę na to zwrócili ogólnopolscy komentatorzy – Słyszę dziwne wieści z zarządu PO, który zatwierdza listy: Krzysztof Brejza, jeden z najlepszych posłów w tej kadencji Sejmu, ma kandydować do Senatu, bo trzeba zrobić miejsce na jedynce w Bydgoszczy T.Zwiefce. Tak to Koalicja Obywatelska wyborów na pewno nie wygra – komentuje na Twitterze publicystka Newsweeka Renata Grochal.


Oficjalny powód jaki miał przekonać Radę Krajową Platformy Obywatelskiej, to potrzeba wystawienia silnego kandydata w okręgu inowrocławskim (powiaty: inowrocławski, mogileński, żniński, nakielski i sępoleński). Trudno z nim polemizować, bowiem nazwiska jakie pojawiały się ostatnio zbyt silne nie były i faworytem do obsadzenia miejsca w Senacie stawał się wystawiony przez PiS wojewoda Mikołaj Bogdanowicz. Start Krzysztofa Brejzy to dla Bogdanowicza nie jest dobra wiadomość. Sondaże ogólnopolskie wskazują, że PiS ma dużą szansę zdobyć samodzielną większość w Sejmie, opozycja natomiast chcąc pokrzyżować plany PiS-u, najwięcej może zdziałać w wyborach do Senatu. Stąd też wystawienie silnych kandydatów w jednomandatowych okręgach wyborczych do Senatu z punktu widzenia taktyki opozycji powinno być priorytetem.

 

Ziarnko prawdy

We wpisie Renaty Grochal też może być jednak coś na rzeczy. Nawet nie ziarnko prawdy, ale ziarno prawy. Odnoszę wrażenie, że wczorajsze rozstrzygnięcia to pewien element gry politycznej wewnątrz Platformy Obywatelskiej.

 

Tadeusz Zwiefka, który będzie liderem listy KO w okręgu bydgoskim, od 2014 roku do końca czerwca bieżącego roku reprezentował kujawsko-pomorskie w Parlamencie Europejskim. Trudno znaleźć europosła, który może się pochwalić trzema kadencjami. Jego brak na liście wyborczej opinia publiczna odebrała jako nic specjalnego – trzy kadencje się dorobił to powinno mu wystarczyć. Zwiefkę można zapamiętać również jako tego, który zdobywał mandaty startując z niższych miejsc, przed pięcioma laty fenomenalnie z trzeciego miejsca odebrał mandat byłego ministrowi finansów Janowi Vincentowi Rostowskiemu. Gdyby wystartował teraz w maju, to pewnie też by namieszał.

Brakowi Zwiefki na liście wyborczej tak naprawdę dziwili się najbardziej jego oponenci polityczni, jak się porozmawia chociażby ze współpracownikami europosłów PiS, to oceniają oni Tadeusza Zwiefka jako jednego z najbardziej pracowitych posłów. Przyczyny jego niewystawienia szukano zatem bardziej w politycznych kwestiach. Zwiefka kojarzony jest w partii z byłym premierem Donaldem Tuskiem, kampanie europejską przygotowywali natomiast ludzie Grzegorza Schetyny.

 

Jak się bliżej przyjrzymy karierze Krzysztofa Brejzy, to nabrała ona tempa w momencie, gdy władzę w Platformie Obywatelskiej przejął Schetyna. Wymienienie Brejzy na Zwiefkę może być prestiżowym pstryczkiem w nos dla frakcji Schetyny, ze strony stronników byłego premiera, którzy po rezygnacji z kierowania partią przez Ewę Kopacz zeszli nieco w kąt.

 

 

Kłopotliwy samorządowiec

Start radnego wojewódzkiego Romana Jasiakiewcza z dalszego miejsca miał na celu wzmocnienie listy. Przed rokiem startując dopiero z drugiego miejsca, uzyskał on najlepszy wynik do sejmiku z Bydgoszczy. Jego obecność na liścia stała się jednak kłopotliwa, bowiem z racji rozpoznawalności stawał się on jednym z faworytów do zdobycia mandatu, co mogło się odbyć kandydatów, którzy wcześniej zapełnili sobie politycznie miejsca biorące. Z ulgą wczoraj mogli odetchnąć startujący z czwartego miejsca Ireneusz Nitkiewicz, który wysokie miejsce na liście KO zawdzięcza wbiciem noża w plecy dawnym kolegom z SLD oraz startujący dopiero z szóstego miejsca poseł Michał Stasiński.

 

Lokalnie tą zmianę może być trudno wyjaśnić elektoratowi. Z drugiej strony patrząc na rozgrywki wewnątrz PiS-u o miejsca na listach, Koalicja jest i tak bardziej w tych gierkach cywilizowana.