Lewica miejsca w prezydium Rady Miasta raczej nie odzyska



Zdobycie dwóch mandatów poselskich przez komitet SLD jest pewnym odrodzeniem się lewicy w okręgu bydgoskim, po bardzo słabych wynikach w wyborach samorządowych. W Radzie Miasta wszystko wskazuje jednak na to, że do końca kadencji SLD będzie marginalizowane.

W Radzie Miasta zasiada obecnie trzech radnych związanych z SLD, czyli minimalna ilość do zawiązania klubu. Na chwilę obecną jednak klub formalnie nie funkcjonuje, od momentu odejścia z klubu Ireneusza Nitkiewicza. Nitkiewicz został wybrany na wiceprzewodniczącego Rady Miasta jako przedstawiciel SLD. Od kilku tygodni związany jest jednak z Inicjatywą Polską tworzącą Koalicję Obywatelską. W praktyce mamy zatem sytuację, gdy całe prezydium Rady Miasta stanowią przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej.

 

Jak się dowiaduje, jest bardzo mało prawdopodobne, że SLD złoży wniosek o odwołanie Nitkiewicza. Powód jest prozaiczny – można przewidzieć, że taki wniosek z bardzo dużym prawdopodobieństwem by upadł. Jedynym wyjściem byłaby rezygnacja Nitkiewicza, ale on sam nic takiego nie planuje. Paradoksalnie, założona przez byłych działaczy SLD Inicjatywa Polska, ma w prezydium bydgoskiego samorządu aż dwóch przedstawicieli – oprócz Nitkiewicza, jest to także Szymon Wiłnicki.

 

Teoretycznie do zmian w prezydium powinno dość za 1,5 roku, bowiem w ramach ustaleń koalicyjnych Wiłnicki miał funkcję wiceprzewodniczącego pełnić przez 2,5 roku, a później oddać tę funkcję przedstawicielce Nowoczesnej Joannie Czerskich-Thomas. W praktyce może być różnie, w szczególności, że pozycja polityczna Nowoczesnej raczej spada, gdy Inicjatywa Polska po przejściu do niej Nitkiewicza znacznie się wzmocniła.

 

SLD natomiast przez rok nie wybrało nawet przewodniczącego klubu. Powołany w pierwszych miesiącach kadencji klub wybrał jedynie tymczasowo ,,pełniącego obowiązki” przewodniczącego klubu, którym był do czasu odejścia Nitkiewicza radny Zdzisław Tylicki.