Dzisiaj kończy się bydgoski jarmark bożonarodzeniowy, na jego podsumowanie i wyciąganie wniosków będzie jeszcze dużo czasu, już dzisiaj możemy mówić jednak o dużym sukcesie, który trudno kwestionować.
Dzisiaj mało kto pamięta, że zabrakło z przyczyn trzecich wielkiego koła młyńskiego z wizualizacji, jarmark obronił się bowiem swoim klimatem. Codziennie przewijały się przez niego setki, a być może nawet tysiące osób. Co jest ważne, bowiem w ten sposób buduje się też zaufanie do marki wśród potencjalnych wystawców.
Był to drugi jarmark zorganizowany ,,na profesjonalnie”, wcześniejsze edycje wypadały bowiem miernie. Ubiegły rok służył głównie odbudowywaniu zaufania wśród wystawców, w tym roku można było zrobić krok do przodu, rozwijając ofertę o niespotykane do tej pory atrakcje. Gdy dwa lata temu padały opinie, że z toruńskim jarmarkiem nie jesteśmy wstanie rywalizować, to w tym roku również ciężko porównywać oba jarmarki, tym razem na korzyść Bydgoszczy.
Być może w przyszłym roku zostaniemy zaliczeni do krajowej ekstraklasy jarmarkowej. Wydział promocji planuje po nowym roku spotkania z podmiotami zainteresowanymi, aby już porozmawiać o przyszłym grudniu. Jedną z kluczowych decyzji do podjęcia będzie kwestia czasu trwania jarmarku. Tegoroczny był rekordowy jeżeli chodzi o długość, było to bowiem 16 dni, ale są polskie metropolie, gdzie jarmark świąteczny zaczyna się już w listopadzie.
Nie oznacza to jednak, że cała infrastruktura z ulicy Mostowej zostanie rozebrana. Po świętach ponowie będzie funkcjonować ,,wesołe miasteczko”, jest też szansa na to, że ostatecznie i tak zagości u nas koło młyńskie.