W piątek 13 listopada zawarta została umowa na oświetlenia miejskich ulic przez firmę Enea, w części latarni należących do tej firmy. Umowa obowiązuje od października do końca przyszłego roku. Spór operatora z Miastem za okres od stycznia do końca września bieżącego roku rozstrzygnie natomiast sąd.
Brak porozumienia ratusza z operatorem Enea sprawił, że uszkodzone lampy nie były naprawiane, przez co na kolejnych obszarach miasta pojawiały się ciemności, które były uciążliwe dla mieszkańców. Enea obsługuje około połowy latarni zlokalizowanych w Bydgoszczy.
Spór tyczył się głównie braku inwentaryzacji posiadanego przez Enea mienia, zdaniem prezydenta Rafała Bruskiego w dokumentach operator podawał zawyżoną cenę, przez co miasto płaciło za nieistniejące latarnie, a także zdarzało się płacić za wykazane w dokumentach latarnie, które utrzymywała Bydgoszcz. Na przełomie sierpnia i września ZDMiKP dokonał inwentaryzacji latarni, która wykazała, że nie ma podstaw, aby ratusz płacił za ponad 1 tys. wykazywanych latarni. Po tym ogłoszono we wrześniu nowy przetarg, do którego przystąpiła Enea, co pozwoliło w październiku rozpocząć operatorowi naprawę uszkodzonych latarni i stopniowo przywracać oświetlenie na bydgoskich ulicach. Dzisiaj oficjalnie podpisano umowę, która obowiązywać będzie ponad rok.
Za okres od stycznia do końca września, gdy latarnie były wykorzystywane bez umowy, ratusz zapłacił część wartości opłaty z 2019 roku, o tym ile będzie trzeba dopłacić zdecyduje sąd, bowiem sprawa została wniesiona do rozstrzygnięcia na tej drodze przez Enea.