Spółdzielnia mieszkaniowa domaga się od miasta zwrotu nadpłaty za odbiór odpadów

Kilka tygodni temu pisaliśmy o batalii jaką z inowrocławskim ratuszem stoczył były radny Jacek Olech o 72 zł. Kwota może nie robić wrażenia, ale jeżeli się ją przemnoży przez kilkaset mieszkańców Kujawskie Spółdzielni Mieszkaniowej, to może się okazać już problematyczna dla budżetu miasta.

W październiku 2017 Rada Miejska podniosła opłaty za odbiór odpadów, jak się okazało zdaniem inowrocławskiej prokuratury uchwała zawierała błędy formalne, dlatego w 2018 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy uznał uchwałę za nieważną. Władze Inowrocławia nie przyznały się do błędu dalej pobierając wyższe opłaty, jednocześnie odwołując się od wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W 2019 roku NSA poparł stanowisko WSA, tym samym okazało się, że uchwała z października 2017 roku nigdy nie weszła w życie. Dopiero po przegranej przed NSA – Rada Miejska poprawiła uchwałę.

 

Były radny Jacek Olech rozpoczął po wyroku NSA walkę o zwrot nadpłaty za ten okres w kwocie 60 zł oraz odsetek, które wyniosły 12 zł.

 

Olech przetarł szlak

Wszyscy są wobec prawa równi, stąd też za Jackiem Olechem mogą pójść inni mieszkańcy Inowrocławia, domagając się zwrotu nadpłaty. Taki krok zapowiada już Kujawska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która posiada w swoim zasobie około 15 tys. mieszkań. Według szacunków spółdzielni może być to kwota 200-300 tys. zł, czyli w tym wypadku jest już o co walczyć.

 

O to poszło

W uchwale z października 2017 roku zróżnicowano stawkę opłaty dla gospodarstw jednoosobowych i wieloosobowych, gdy na dzień podejmowania tej uchwały nie zezwalała na to ustawa o utrzymaniu czystości w gminach. Decydując się na pobieranie opłaty od każdej osoby zamieszkującej daną nieruchomość, nie można rozróżniać taryfy w zależności od wielkości budynku, czy ogólnej liczby mieszkańców – jak w tym wypadku.