Półtora roku temu, w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego zbierano podpisy pod projektem uchwały, mającym na celu ustanowienie Bydgoszczy wolnej od LGBT. Do sprawy wracamy po raz kolejny, bowiem do dzisiaj nie wiadomo co się stało z zebranymi podpisami, w tym numerami PESEL i adresami. Na pewno nie trafiły do Biura Rady Miasta, sprawą zaniepokojeni są radni wszystkich klubów, z uwagi na ochronę danych osobowych.
– Korzystamy z dobrych rozwiązań, podpatrujemy w różnych samorządach naszego pięknego kraju i chcemy je wprowadzić pod obrady Rady Miasta – mówił 9 maja Krzysztof Drozdowski, który otwierał listę wyborczą Konfederacji w kujawsko-pomorskim. Obecnie uważa się za niezależnego dziennikarza w Tygodniku Bydgoskim.
– Żeby radni zabrali się za pracę, którą się powołali przez swoich wyborców – motywował swoją inicjatywę Drozdowski. Radni projektem się nie zajęli, bowiem żadne podpisy do Rady Miasta nie trafiły, jak udało nam się ustalić nieoficjalnie, miało być ich zebranych nawet kilkaset. Zaniepokoiło to radnych, w obawie o dane osobowe tych, którzy projekt poparli – Złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do Generalnego Inspektora Ochrony Danych osobowych. Pan inspektor poinformował mnie, że sprawie się przyjrzy, do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi na to pytanie – wyjaśnia szef klubu Koalicji Obywatelskiej Jakub Mikołajczak – Dla mnie jest przerażające, że na potrzeby kampanii wyborczej ktoś próbował wykorzystać dane wrażliwe mieszkańców Bydgoszczy
Mikołajczak wskazuje też na profesję jaką zajmuje się ostatnio Drozdowski – Jeszcze bardziej przerażające jest to, że ta osoba Krzysztof Drozdowski, jest dziennikarzem Tygodnika Bydgoskiego. Ja wielokrotnie zadawałem pytanie wydawcy Tygodnika Bydgoskiego, nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Pan Krzysztof Drozdowski na zadane pytania stosował metody dziecinne typu blokowanie, usuwanie z Facebooka, więc mam duże podejrzenie, że te dane w jakiś sposób zostały przetworzone niezgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.
Niezłożenie podpisów niepokoi również wiceprzewodniczącą klubu Prawa i Sprawiedliwości Grażynę Szabelską, w której opinii jeżeli inicjatorzy nie mieli zamiaru składać podpisów w Radzie Miasta, to powinny one zostać zniszczone – Pojawia się kwestia odpowiedzialności osób, które podjęły tę inicjatywę za dane osobowe – wskazuje radna – Jeżeli inicjatywy nie ma, nikt jej dalej nie podejmuje, to według mnie powinny zostać w jakiś sposób zniszczone taki, żeby osoby które ujawniły swoje dane, miały pewność, że nikt ich nie wykorzysta do celów, do których nie zostały ujawnione.
Na listach do zbierania podpisów widniał adres przy ulicy Długiej, gdzie mieści się siedziba Konfederacji. W styczniu na jednej z konferencji prasowych zapytaliśmy o podpisy – Nie będę panu chodził i zaglądał teraz – usłyszeliśmy wraz z uwagą, że konferencja prasowa dotyczy czegoś innego – Nie znajdują się tutaj osoby odpowiedzialne za tą akcję – zaznaczył Damian Gastoł z Konfederacji.