W środę poznaliśmy wyniki konsultacji społecznych dotyczących priorytetów inwestycyjnych Bydgoszczy. Trzeba przyznać, że wyniki tych konsultacji są dość zaskakujące – przypomnijmy wygrała rewitalizacja nabrzeży Brdy, która w okresie trwania konsultacji nie była zbyt specjalnie reklamowana. Ta propozycja nie wywołała tak naprawdę większych emocji.
Nagrywając na tydzień przed ogłoszeniem wyników wydanie ,,Głosu Bydgoszczy” pytaliśmy uczestników ich o typy. Menedżer Starówki Maciej Bakalarczyk i radny Paweł Bokiej dość zgodnie sugerowali, że pewnie wygra rozbudowa trasy W-Z oraz stadionu Polonii, z uwagi na to, że społeczność tego klubu się może zmobilizować. Osobiście również obstawiałbym na zwycięstwo trasy W-Z. Ta inwestycja zajęła jednak dopiero 6 miejsce, uzyskując o tysiąc głosów mniej od bulwarów, stadion Polonii z blisko 2 tys. straty do bulwarów 9 miejsce. Nieco bardziej przewidujący okazał się nasz trzeci gość architekt Przemysław Gawęda, który stwierdził, że ludzie poprą rzeczy nad wodą.
Co nam to mówi?
Wyniki tych konsultacji to na pewno ciekawy materiał dla samorządowców do wyciągnięcia wniosków o tym czego oczekują bydgoszczanie. Jest to na pewno silny mandat dla społeczności Miedzynia w zabiegach o rozbudowę ulicy Nakielskiej (drugie miejsce w konsultacjach), ale też dowiadujemy się, że uczestnicy konsultacji za priorytet uważają rewitalizację nabrzeży czy to nad Brdą, czy nad Kanałem Bydgoskim (3 miejsce w konsultacjach). 4 pozycja dla inwestycji w infrastrukturę rowerową to także solidny mandat.
Bardzo słabo w tych konsultacjach wypadły baseny – czy to na Osiedlu Leśnym czy przy ulicy Jesionowej (zamykający stawkę), co jest sygnałem, że mamy już przesyt basenów w Bydgoszczy. Słabo wypadły też ulice gruntowe, co z kolei w kampaniach wyborczych wskazywała opozycja jako swój główny postulat. Te konsultacje pokazały, że co prawda nieutwardzenie wielu ulic to jest problem dla mieszkańców, ale nie aż tak duży. Niezbyt dużo głosów zyskała też inicjatywa utworzenia Centrum Kultury Fordon, przez co widzimy, że nie ma na to aż tak dużego zapotrzebowania.
Frekwencja nie robi wrażenia, ale referendum nie wypadło znacznie lepiej
Konsultacje pokazały też, że ogół bydgoszczan nie specjalnie garnie się do wypowiadania w nich. Wypowiedziało się bowiem ponad 17 tys. bydgoszczan, czyli mniej niż 5% populacji miasta. Jest to jakieś 2/3 tego co bierze co roku w głosowaniu w ramach Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego. Konsultacje były przede wszystkim eksperymentem socjologicznym – Polska cierpi na poważny deficyt silnej sieci struktur pośrednich, które w demokratyczny sposób łączyłyby społeczeństwo i organa państwowe. Istnieje deficyt więzi zrzeszeniowych, typowych dla zachodnich społeczeństw obywatelskich. Ten deficyt jest powoli wypełniany, gdyż rośnie liczba i aktywność różnorodnych stowarzyszeń ogólnokrajowych i lokalnych. Nie wszystkie, które istnieją na papierze są w pełni aktywne – pisze Włodzimierz Wesołowski w opracowaniu pt. ,,Typy więzi społecznych a przejście od komunizmu do demokracji”. Wzrosty zainteresowania z Bydgoskim Budżetem Obywatelskim pokazują, że można powoli tę partycypację obywatelską zwiększać, ale to wciąż praca na lata.
6 września 2015 roku odbyło się referendum ogólnokrajowe, w trakcie którego Polacy wypowiadali się w sprawie wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych oraz sprawy wydającej się ważnej dla każdego Polaka – czy w przypadku wątpliwości interpretacyjnej przepisów podatkowych, powinny one być rozstrzygane na korzyść podatnika. W Bydgoszczy w tym referendum udział wzięło mniej niż 22,3 tys. osób, czyli pomimo tego, że był to w całym kraju dość nośny temat, zainteresowanie nie było wiele większe niż tymi konsultacjami. Blisko 96% głosów oddano za korzystnym dla obywatela interpretowaniem przepisów, ale referendum nie stało się wiążące z uwagi na niską frekwencję.