W ostatnich tygodniach ponownie do debaty publicznej w Polsce powrócił temat białoruski za sprawą przymuszenia do lądowania samolotu Ryan Air w Mińsku i zatrzymaniu Ramana Pratasiewicza. Mamy też polskie akcenty jak interwencja policji na wiecu w Bydgoszczy oraz wpis wicemarszałka Sejmu RP Ryszarda Terleckiego. Tym razem w ramach ,,Głosu parlamentarnego” zamiast aktywnego polityka gościmy Hleba Vajkula, mieszkającego w województwie kujawsko-pomorskim Białorusina.
Łukasz Religa: Długo Pan przebywa w Polsce?
Hleb Vajkul: Czwarty rok już jestem.
Ł.R.:Jak z perspektywy Białorusina żyje się w województwie kujawsko-pomorskim?
H.V.: W ogóle w Polsce poziom życia jest wyższy od białoruskiego, ludzie są fajni, mieszka się w kujawskim bardzo dobrze i nie ma na co narzekać.
Ł.R.: Sprawa Białorusi po porwaniu Ramana Pratasiewicza zrobiła się w Polsce znowu głośna Nie obawiacie się, że będzie tak jak na jesieni, że z czasem o Białorusi nie będzie się za dużo mówić, a problemy waszego narodu się przecież nie skończą?
H.V.: To jest sprawa widoczna w sytuacji kiedy o Białorusi przestaje się mówić. Ponieważ to jest normalne zjawisko – ludzi są zmęczeni pewnymi informacjami o Białorusi. Co dwa miesiące w mediach trzeba zmieniać tematy w mediach,. Kiedy jest bardzo wzburzająca informacja jak np. porwanie Ramana Pratasiewicza to oczywiście cały świat mówi o Białorusi, ale za miesiąc, dwa ludzie będą zmęczeni tymi informacjami. Media rozumieją to i nie obciążają ludzi cały czas jednym tematem. Temat Białorusi będzie cały czas na głównych stronach, ale z pewnymi przerwami, ponieważ na Białorusi reżim Łukaszenki będzie niestety nadal trwał i od czasu do czasu będą takie wzburzające wiadomości jak porwanie samolotu, Ramana Pratasiewicza.
Jesteśmy przyzwyczajeni, że od czasu do czasu temat Białorusi schodzi z pierwszych stronic mediów i naszym celem – Białorusinów i diaspor białoruskich w Polsce i na całym świecie jest to, aby nie zapominano. Nasze akcje mają przede wszystkim cel napominania, że istnieje taka Białoruś i jest problem białoruski, że ludzie są torturowani i pod represjami. Żeby wspólnota światowa nie zapominała o tym, aby nadal były nakładane sankcje na reżim.
Ł.R.: Ta kwestia może interesować bydgoszczan – bo przez kilka miesięcy reprezentacyjna rzeźba ,,przechodzącego przez rzekę” była ubrana w barwy białoruskiej opozycji. Czy ta informacja jakoś się przedarła do waszych rodaków na Białorusi?
H.V.: Tak oczywiście. To wszystko dochodzi do Białorusinów bezpośrednio na Białorusi. Jest pytanie czy to pomaga? Czy nasze akcje w ogóle pomagają Białorusinom? I tak i nie – ponieważ nasze akcje są robione nie tylko dla Białorusinów na Białorusi, ale dla zjednoczenia Białorusinów w Polsce, w świecie. Jest to pewien sygnał do międzynarodowej wspólnoty. Nasze akcje i działania, czy wywieszenie flagi, akcja solidarnościowa rządzących Bydgoszczą to przede wszystkim solidarność dla Białorusinów mieszkających w samej Bydgoszczy, ale oczywiście to dochodzi do Białorusinów. Tylko czy tam zmieni się jakoś ich życie? Chyba nie za bardzo.
Ł.R.: Bardziej to jest podtrzymanie na duchu. Chce też zapytać o propagandę reżimu, bo co prawda jesteście bardziej w Polsce i może nie dociera do was ta propaganda, ale czy głośno było o Bydgoszczy za sprawą tych słynnych ,,czarnych pająków”? Bo wiem, że propaganda tak Bydgoszcz wymienia.
H.V.: To była bardzo śmieszna sytuacja ze strony białoruskiej propagandy, która mówiła, że w Bydgoszczy jest specjalne informatyczne centrum, które zajmuje się informacyjną propagandą przeciwko reżimowi Łukaszenki, że tutaj szkoli się bojowników w Bydgoszczy i że to jest takie centrum antybiałoruskości w Polsce. To oczywiście do wszystkich Białorusinów dotarło, ale wszyscy się pośmiali, ponieważ to w ogóle nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Ł.R.: Jeszcze na koniec muszę zapytać o ostatnie incydenty – jak się czuliście w ubiegłą sobotę na Starym Rynku, gdzie pojawiła się policja?
H.V.: Już wcześniej wspominałem, że interwencja policji na naszą akcję solidarnościową była nieprzyjemna. To było nieprzyjemne uczucie. To był flashback z przeszłości, że znowu policja coś zarzuca, coś znowu straszy. Znowu chce przeszkodzić w pokojowej akcji, ponieważ dobrze, że chociaż nas nie bili.
Ł.R.: Tego na szczęście w Polsce nie ma.
H.V.: Dzięki Bogu, ponieważ pewien strach, lęk miał miejsce. Większość Białorusinów czuła się wtedy niebezpiecznie powiem szczerze, ktoś nawet wycofał się z wiecu widząc policjantów, ktoś nie przyszedł na akcję, obawiając się, że taka interwencja może odbyć się. Powiem, że interwencja policji na wiecu w Bydgoszczy 29 maja została tylko nieprzyjemne uczucie, ale dzięki Bogu wszystko skończyło się dobrze. I na szczęście.
Ł.R.: Tak jeszcze zapytam – bo były ostatnio wydarzenia w centralnej polityce, czy nie czujecie, że sprawę białoruską próbuje się wkomponować w polski wewnętrzny spór polityczny.
H.V. Ja uważam, że tutaj nie ma nic złego, ponieważ dobrze, że tak jest. Angażowanie sił polityczny w Polsce w białoruską sprawę jest nam tylko na rękę, że mamy poparcie. Że mamy pomoc od tych ludzi. My byśmy chcieli to widzieć nie tylko od polskiej opozycji wsparcie, ale i od rządzących. Nie tak dawno wicemarszałek sejmu powiedział do pani prezydent Cichanouskiej, zarzucił jej, że ona ma jakieś interesy z polską opozycją. Ale ja mam od razu pytania – co rządzący w Polsce zrobili, aby zaangażować panią prezydent Białorusi do wspólnej sprawy? Dlaczego oni nie organizują wspólnych wieców? Dlaczego oni nie zapraszają do sejmu polskiego pani prezydent Białorusi? To nie była sprawa tylko polskiej opozycji, ale całego polskiego społeczeństwa. I mnie śmieszą podobne zarzuty, uważam je za niesłuszne, ponieważ my odbieramy tą pomoc, którą nam proponują Bierzemy tą rękę, którą do nas wyciągają, a nie kiedy nam nie wyciągają – to za co mamy złapać?
Ł.R.: Myślę, że to jest bardziej taki nieprzemyślany wpis pana wicemarszałka. Jednak trzeba przyznać, że Dom Białoruski bodajże w Warszawie przekazały władze państwowe i też to będzie dobra puenta na koniec rozmowy – te mieszkania dla Białorusinów w Bydgoszczy to radni uchwalili jednogłośnie, czyli od lewa do prawa.
H.V.: I bardzo słusznie.
Ł.R.: Myślę, że można tak działać, ale czasami polityków emocje ponoszą.
H.V.: Rozumiem, że każdy polityk chce dostać jakieś punku przez angażowanie w białoruską sprawę, ponieważ to jest gorący temat. Ja uważam, że my musimy korzystać z pomocy od wszystkich i za bardzo nie wtrącać się w polską kuchnie polityczną.
Poprzednie wydania Głosu Parlamentarnego:
Jan Szopiński o działaniach policji i Uniwersytecie Medycznym
Jerzy Gawęda o chaosie na regionalnej kolei
Kosma Złotowski o tzw. paszportach covidowych
Magdalena Łośko o Krajowym Programie Odbudowy