Po zimniejszym początku roku mieliśmy ekstremalnie ciepły lipiec. Czy zabraknąć może wody pitnej?

Pierwsze miesiące bieżącego roku meteorolodzy zaliczali do jednych z zimniejszych w ostatnich kilkudziesięciu latach, przez co problem suszy zszedł na dalszy plan. Miesiąc lipiec uznany został już jednak za ekstremalnie ciepły – trzeci najcieplejszy od 1951 roku, gdy prowadzone są pomiary. To w połączeniu z deficytami opadów może przynieść zjawisko suszy.

Najcieplejszy lipiec od 1951 roku odnotowano w 2006 roku, wówczas średnia temperatura wynosiła 22 stopnie, teraz było to średnio w Polsce 20,9, czyli różnica pomiędzy najcieplejszym rokiem jest niewielka.

 

Tegoroczny lipiec należy zaliczyć do miesięcy ekstremalnie ciepłych – informuje w raporcie Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Temperatura powietrza w lipcu 2021 r. utrwaliła występujący od szeregu lat silny wzrostowy trend temperatury powietrza na obszarze Polski. Tylko od 1951 r. wzrost temperatury w tym miesiącu szacowany jest na 2,2°C.

 

IMGW wskazuje również, że w lipcu mieliśmy zjawisko tropikalnych nocy, który pierwsza faza miała miejsce w dniach 7-9 lipca – Wówczas na wielu stacjach południowej Polski temperatura nie spadła poniżej 20°C. Najcieplejsza noc wystąpiła wówczas w Tarnowie, kiedy minimalna wartość temperatury powietrza wyniosła 23°C. Druga fala występowania nocy tropikalnych, obejmująca swoim zasięgiem niemalże cały kraj, wystąpiła między 14-19 lipca. Najcieplejsza noc wystąpiła wówczas 17 lipca. W Helu temperatura powietrza w nocy wyniosła 22,3°C.

 

Zachodnia Polska zagrożona suszą

Lipiec nie był już obfity jeżeli chodzi o opady, w klasyfikacji od 1951 roku tegoroczny lipiec zajmuje dopiero 20 pozycję. Jak wynika ze skumulowanych sum opadów od stycznia do końca lipca, na obszarze na zachód od Bydgoszczy deficyt opadów stanowi zagrożenie wystąpieniem suszy.

 

Ekohydrolog Polskiej Akadeimi Nauk dr Sebastian Szklarek uważa, że zagrożenia suszowe są poważne i coraz bardziej dotyczą nie tylko rolników, ale też problemów z dostępem do wód powierzchniowych. W jego opinii wciąż nie udało się zniwelować niedoboru wód z ostatnich lat, mamy natomiast coraz częściej do czynienia z anomaliami w postaci intensywnych ulew – Jesienią ubiegłego roku w stolicy Wielkopolski deficyt opadów, który zbudował się przez ostatnie lata, był równy opadowi rocznemu (przez ostatnie lata spadło około 500 litrów na m2 mniej niż wynikało to ze średnich wieloletnich opadów w tym mieście). Opady z zimy i wiosny zmniejszyły ten deficyt jedynie o 40%, czyli wynosił on w maju około 300 litrów na m2. A potem nagle, w kilka godzin pojawił się opad równy normie miesięcznej. To nie mogło się inaczej skończyć niż powodzią opadową – mówi dr Sebastian Szklarek, PAN – Nawet jeżeli przez pozostałe dni czerwca w Poznaniu nie spadnie deszcz, to na pierwszy rzut oka, w statystykach, nadal miesiąc ten nie będzie odbiegał od normy. Problemem jest jednak to, jak gwałtowne są obecnie zjawiska pogodowe. Nagłe, intensywne opady powodują przede wszystkim zalania, ponieważ woda, szczególnie po przesuszonym gruncie, bardzo szybko spływa, zamiast w niego wsiąkać. Wysokie temperatury powodują ponadto, że to co zostaje na powierzchni , szybko wyparowuje. Przykład Poznania dobrze oddaje więc problem, z jakim w rzeczywistości musimy mierzyć się w całym kraju.

 

Naukowiec uważa, że wkrótce może nas zacząć martwić problem dostępności wody pitnej – Najlepsze i najskuteczniejsze są rozwiązania, które pozwalają ograniczyć problem u źródła, a w przypadku gospodarki wodnej jest nim brak retencji opadów jak najbliższej miejsca, gdzie spadają na powierzchnię ziemi oraz zapewnienie, aby jak najwięcej z nich wsiąkało w grunt. To ochrona zasobów przed parowaniem. Ważna jest jednak także lokalna retencja wody, z której później mogą korzystać rośliny czy odtwarzanie wód podziemnych, które możemy ujmować poprzez studnie. Istotne jest również podniesienie minimalnych przepływów w rzekach, bo głównym źródłem wód powierzchniowych jest zasilanie ze źródeł podziemnych.

 

Na rynku pojawiają się coraz bardziej dostępne instalacje do oczyszczania ścieków, które poprawiają dostepność zasobów wodnych. Takim rozwiązaniem jest chociażby system Oxelia, który można wykorzystać np. w gospodarstwie rolnym.