Tracimy szansę, aby w końcu uporządkować taryfy komunikacyjne

Fot: Bartosz Bieliński

Wczoraj wyraziłem ubolewanie, że dyskusja wokół zmian w komunikacji publicznej – jak wiemy jest propozycja podniesienia po dekadzie ceny biletu jednarazowego o 80 groszy, a także biletów okresowych – sprowadza się do sporu politycznego pomiędzy PiS-em i Platformą jaki znamy z Sejmu. Takie podejście do sprawy niestety sprawia, że w debacie publicznej zbytnio nie ma miejsca, ani czasu na chociażby próbę rozwiązania sprawy biletów czasowych, czy rozmowę o Karcie Bydgoszczanina.

 

Ciężko mi już sobie przypomnieć od kiedy toczy się dyskusja nad bardziej dostępnymi biletami czasowymi. Punktem kulminacyjnym, który ją wywołał była wręcz rewolucyjna zmiana w siatce połączeń autobusowych pod koniec 2015 roku, spowodowana otwarciem linii tramwajowej do Fordonu. Okazało się, że dla wielu podróżujących komunikacją miejską po Bydgoszczy pojawiła się konieczność przesiadania – w przypadku podróżowania na biletach jednorazowych, trzeba było skasować drugi bilet lub kupić droższy godzinowy. Same zmiany w komunikacji miały za sobą pewne argumenty, chodziło bowiem, aby to tramwaj był głównym środkiem skomunikowania Fordonu z centrum, a autobusy miały na terenie Fordonu przede wszystkim dowozić na przesiadkę z tramwajem. Żeby to jednak nie było uciążliwe dla mieszkańców, za rewolucją w siatce połączeń, powinien pójść też postęp w taryfach.

 

Drugi argument za powszechniejszymi biletami czasowymi, to taryfy łączone A+T. Dzisiaj możemy bowiem na jednym bilecie jechać zarówno autobusem i tramwajem przesiadając się – dokładne kombinacje linii autobusowych i tramwajowych (ze wskazaniem konkretnych odcinków) zapisane są w regulaminie przewozu. Nie każdy ma jednak do tego pamięć, nie każdy jest też biegły, aby sprawdzić te kombinacje. Jak pojedziemy jeden przystanek poza schemat taryfy A+T ryzykujemy mandatem. Dodatkowo są zarzuty, że nie są to sprawiedliwe taryfy, bo możemy na jednym bilecie pojechać np. Osowej Góry do węzła Bydgoszcz Wschód (estakada tramwajowa), ale już nie z Miedzynia czy z Czyżkówka, o co pojawiały się wnioski. Tańsze bilety czasowe miały sprawić, że system będzie prostszy i uczciwszy, bowiem następstwem ich wprowadzenia miało być zniesienie A+T.

 

Rok 2019

Dyskusję się toczyły latami, często w mediach społecznościowych, ale przełom przyniósł dopiero marzec 2019 roku, w którym przeprowadzono konsultacje z mieszkańcami. Na początku przyznam, że proponowana na jutro uchwała w małym stopniu do ich wyników nawiązuje, bowiem wykazały one potrzebę wprowadzenia tańszego biletu na kilkadziesiąt minut. Ankieta wskazała też, że wiele osób podróżuje średnio 20 minut w jedną stronę. Stąd też jutro radni będą głosować nad wprowadzeniem biletu 20 minutowego, który zgodnie z propozycją ma kosztować 3 zł.

 

Tamte konsultacje wykazały też, że zdecydowana większość podróży przewiduje jedną przesiadkę.

 

Nie udało się co prawda przekonać aż tak wielu osób do zrównania biletu jednorazowego z 40 minutowym(obowiązywałby na jednej linii od początku do końca lub w gdy decydujemy się na przesiadki przez 40 minut).

 

Pod koniec 2019 roku doszło do obniżki podatku PIT o jeden punkt procentowy, przez co dochody Bydgoszczy spadły o blisko 100 mln rocznie. Wówczas w ratuszu uznano, że temat gruntownych zmian w taryfach stał się nieaktualny.

 

Dzisiaj nie ma czasu na dyskusję

Skoro jutro mimo wszystko radni będą zmieniać taryfy warto byłoby szerzej wejść w tamte konsultacje społeczne i spróbować mimo wszystko spróbować coś w tym kierunku zrobić. Padały w ostatnich dniach obywatelskie kontropropozycję zmiany cen, sam nie będę jednak nic proponował, bo żeby zrobić to merytorycznie trzeba mieć wiedzę o wyliczeniach jak konkretne zmiany w taryfach przełożą się na finanse transportu zbiorowego w Bydgoszczy. Do tego potrzeba debaty, a w sytuacji, gdy o projekcie zmian dowiedzieliśmy się tydzień temu to nie było na to czasu. Niestety szansę na zrobienie czegoś na plus w obecnej otoczce politycznej tracimy.

 

Karta Bydgoszczanina

Elementem mogącym wpłynąć pozytywnie na finanse transportu zbiorowego mogłoby być zrównoważenie stawek jakie płacą bydgoszczanie (posiadacze Karty Bydgoszczanina) oraz inni korzystający. Osoby płacące podatki w Bydgoszczy płacą na komunikację miejska podwójnie – raz w cenie biletu, dwa w podatkach, czego nie czynią już np. mieszkańcy gmin ościennych. Jak pokazuje przykład innych miast, co zróżnicowały stawki, wiele osób zaczęło w nich płacić podatki dla tego przywileju, na czym zyskały finansowo te samorządy. Niekiedy nawet włodarze tych gmin ościennych proponowały porozumienia, na mocy który w zamian za objęcie ich kartami z dodatkowymi ulgami, partycypowały w kosztach utrzymania komunikacji zbiorowej.

 

Prezydent Rafał Bruski zlecić opracowanie analiz dla Karty Bydgoszczanina, które miały być dostępne w połowie roku. Do tej pory nie przedstawiono ich jednak – i w tym aspekcie szybkie procedowanie zmian taryf nie pomaga.