Budowanie nowoczesnych tramwajów to element dziedzictwa Bydgoszczy



Dzisiaj do obiegu wchodzi kartka pocztowa oraz znaczek w 60. rocznicę rozpoczęcia prac nad prototypem pierwszego w Polsce tramwaju przegubowego na wąski tor. Pojazd szynowy do ruchu dopuszczony został po roku od rozpoczęciu prac – w 1963 roku. Wydawnictwa filatelistyczne pozwalają przywrócić nam tamten sukces konstruktorów bydgoskiego MPK (kontynuatorem tradycji jest MZK).

Dzisiaj przypadają 676 urodziny Bydgoszczy – wspomnienie nadania praw miejskich przez króla Kazimierza Wielkiego, stąd też wejście tych walorów filatelistycznych dzisiaj do obiegu nie jest przypadkowe. Dzieje się to kilka dni po tym, gdy prestiżowy przetarg na dostawę tramwajów dla stolicy Estonii wygrywa bydgoska PESA oraz kilkanaście dni po tym, gdy przed czasem ta firma kończy realizację sporego zamówienia dla historycznej stolicy Rumuni Jassy. Gdy porównamy Swingi, które są głównym towarem eksportowym PESA z tamtą konstrukcją, to wyda się ona prymitywna, ale na tamten czas była to poważna innowacja. Pokazująca, że bydgoskie tradycje związane z tworzeniem innowacji tramwajowych to nie tylko ostatnie lata, ale możemy mówić o kilkudziesięciu letniej tradycji.

Wzmianki o konstrukcji z lat 1962-1963 obecnie nie ma za dużo, zachowały się jednak chociażby w prestiżowej dla Bydgoszczy ,,Kronice Bydgoskiej”, autorstwa Tadeusza Boguty:

W roku 1962 grupa inżynierów z MPK rozpoczęła pracę nad konstrukcją nowego wozu przegubowego, wykonanego systemem gospodarczym we własnych warsztatach tramwajowych. Pracę ukończono w czerwcu 1963 r. a od lipca, po przeprowadzeniu szeregu prób, wóz wszedł do normalnej eksploatacji. Nadmienić należy, że był to prototyp w skali ogólnopolskiej na prześwit torów 1000 mm. Jedynie w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Katowicach wyprodukowano podobny wóz o rok wcześniej. Był to wóz na normalny prześwit toru 1435 mm.

 

Dalej Boguta podkreśla:
Bydgoski prototyp przeszedł szczegółowe badania i próby w Instytucie Gospodarki Komunalnej, uzyskując bardzo pochlebną opinię i przewyższając pod względem zastosowanych rozwiązań konstrukcyjnych podobne wozy w Polsce.

 

Powyższy cytat znalazł się także na wprowadzonej dzisiaj do obiegu kartce pocztowej.

 

Ówczesna prasa również co nieco o tym pisała. Tak pisała chociażby Gazeta Pomorska (ze zbiorów Stanisława Sitarka):

 

 

 

Kartka pocztowa i znaczki podkreślają, że zespół pracował pod kierownictwem dyrektor inżyniera Przemysława Boruty, o którym Sitarek mówi nam tak: ,Pracowałem pod jego rządami, jako specjalista techniczny w Dziale Gł. Energetyka i mile go wspominam. Mimo iż był bardzo surowy i dociekliwy zawsze potrafił każdemu dobrze doradzić i jak było trzeba pomóc. Pamiętam jak pewnego razu wszedł do kanału przeglądowego i sprawdzał stan techniczny autobusu i jakoś wykonywanej pracy przez mechaników. Od razu zauważył grubą warstwę smaru tawotu na resorze pojazdu. Wziął chusteczkę wytarł resor i odkrył, że mechanik w ten sposób chciał ukryć pęknięty resor aby nie musiał go wymieniać. Taką podstawą zyskał miano dobrego fachowca i nikt nie próbował go w sprawach technicznych oszukać.