Skrzyknęli się na Facebook-u, a potem przez trzy miesiące codziennie pomagali

W niedzielę 5 czerwca zakończyli działalność wolontariusze, którzy witali ciepłą herbatą, posiłkiem oraz innymi potrzebnymi rzeczami, uchodźców którzy dopiero co przyjechali do Bydgoszczy. Liczba osób, którym w ostatnim czasie pomagano, była znikoma, stąd też uznano, że formuła pomocy się wyczerpała. Warto jednak wyraźnie podkreślić, że przez około 100 dni z dobroci serca na bydgoskim dworcu kolejowym pomoc była udzielana codziennie.

Inicjatywa zrodziła się niewinnym wpisem na Facebook-u 8 maja, gdy Małgorzata Sikorska napisała, że trzeba by się zaopiekować przybyszami już na dworcu – Napisałam post na ,,Bydgoszcz pomaga Ukrainie” – napisałam, czy jest ktoś chętny do pomocy, żeby nakarmić biednych Ukraińców, którzy uciekli przed wojną, aby były dla nich kanapki i chociaż coś ciepłego do picia. Odezwało się na początku 30 osób chętnych, teraz już mamy 230 wolontariuszy – wyjaśniała w rozmowie z nami Sikorska. Odzew na ten post był tak duży, że spontanicznie w ciągu kilku dni zebrało się ponad 200 wolontariuszy chcących nieść pomoc. Od siebie dali też coś pasażerowie i mieszkańcy, którzy przynosili dary lub dawali darowizny. Wolontariusze tworzyli między sobą grafiki, aby zawsze był ktoś gotowy do niesienia pomocy.

 

W marcu społeczny punkt pomocy uchodźcom pomagał dziennie około 300-400 osobom dziennie, stoisko funkcjonowało właściwie do północy, gdy przyjeżdżał ostatni pociąg z ośrodków, gdzie bywało dużo uchodźców. W kwietniu liczba uchodźców na dworcu znacznie spadła, uznano jednak, że nawet tej mniejszej liczbie uchodźców trzeba pomagać i tak minęły dwa miesiące. Ostatni raz stoiska złożono w niedzielę 5 czerwca około godziny 18.

 

Nasz reportaż nagrywany w marcu:

{youtube}oRqMiIFeS_4{/youtube}

 

Większość osób zaangażowanych w to dzieło zapowiedziało dalsze wspieranie uchoźców, ale już w ramach innych inicjatyw, które na dzisiaj są bardziej potrzebne.