Pojawił się projekt spec ustawy ds. Zachemu. Budzi nadzieję, ale też obawy



O tym, że trwają pracę nad specjalną ustawą, która ma rozpocząć na poważną skalę rekultywację terenów skażonych mówiło się od kilku miesięcy. 22 lipca na stronach Centrum Legislacyjnego Rządu ukazał się projekt Ministerstwa Klimatu i Środowiska, który ma dotyczyć czterech wielkobszarowych terenów zdegradowanych w Polsce, w tym terenów po byłych zakładach chemicznych Zachem. Projekt został skierowany do konsultacji.

 

Specjalna ustawa ma z jednej strony nałożyć ustawy obowiązek wdrażania działań rekultywacyjnych, ale też rozwiązać problemy jakie widzieliśmy w ostatnich latach w Bydgoszczy, gdy w pierwszej kolejności syndyk zaspokajał wierzycieli po upadłych zakładach Zachem, a sprawy środowiskowe traktowano jako mniej istotne. Kluczową kwestią jest finansowanie i tutaj na razie nadzieje mogą nieco pryskać, bowiem w projekcie wpisano jako główne źródła finansowania Krajowy Program Odbudowy i inne środki europejskie. Środki z KPO do Polski jeszcze nie trafiły i dzisiaj trudno jest powiedzieć, czy w ogóle trafią z powodu sporu Warszawy z Brukselą. Ustawa przewiduje też na dalszym miejscu finansowanie przez samorządy. Dopuszcza się też udział finansowy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, tylko jak spojrzymy na planowane wydatki budżetu państwa, to nie przekraczają one rocznie 1 mln zł, co pokazuje, że projektodawcy ustawy liczą głównie na środki europejskie lub na zaangażowanie samych samorządów. Naukowcy koszty rekultywacji terenów dawnego Zachemu szacują na 2,5 mld zł, są to wydatki nie do udźwignięcia dla Bydgoszczy.

 

Dopuszcza się też możliwość partycypowania w kosztach właścicieli nieruchomości prywatnych w ramach opłat adiacenckich, które w świetle tego projektu mógłby nałożyć na nich prezydent miasta. Te zapisy krytykuje jednak w swojej opinii Rzecznik Praw Obywatelskich – będzie to wszak niejako ponoszenie przez niego odpowiedzialności za zaniedbania organów władzy publicznej na przestrzeni lat, czyli za niepodejmowanie właściwych i skutecznych interwencji wobec szkodliwych działań poprzednich użytkowników gruntu – czytamy w opinii. Zdaniem RPO jest to zapis niekonstytucyjny.

 

Co zmieni jeszcze ustawa?

Projekt zakłada, że za koordynację działań związanych z przywracaniem obszarów zdegradowanych odpowiadać będzie prezydent, który w pierwszej kolejności będzie musiał opracować przy udziale instytucji państwowych szczegółowe raporty i opracować harmonogram rekultywacji. Ustawa przewidzieć ma możliwość wywłaszczenia (za odszkodowaniem) lub czasowego zajęcia działek wymagających działań rekultywacyjnych. Będzie to mogło pomóc w przejęciu działek, które sprzedał syndyk, na których znajdują się niebezpieczne odpady. Projekt przewiduje też rozwiązania na wypadek, gdy ustalenie właściciela będzie dość trudne. Co jest też istotne – jeżeli dojdzie do wywłaszczenia działki zadłużonej na hipotece to samorząd, ani skarb państwa nie będą zobowiązane do spłacania zadłużenia tych działek.