Komitet rzuca Schreiberowi kłody pod nogi (komentarz wyborczy)



Komitet rzuca Schreiberowi kłody pod nogi (komentarz wyborczy)

Jesteśmy po kolejnym tygodniu kampanii wyborczej który był głównie okresem aktywności kandydata na prezydenta Łukasza Schreibera oraz jego komitetu Bydgoskiej Prawicy, gdyż urzędujący prezydent Rafał Bruski kampanię rozpoczął dopiero w niedzielę.

 

W przypadku Bruskiego jedyne co wydaje się warte odnotowania, to brak obecności na inauguracji jego kampanii przedstawicieli Trzeciej Drogi, co może oznaczać, że jeszcze nie wszystko jest ustalone i być może zobaczymy jeszcze trzeciego kandydata na prezydenta, który postara się powalczyć o drugą turę.

 

 

Takiej kampanii dawno nie widzieliśmy w Bydgoszczy, gdy główny przeciwnik Rafała Bruskiego skupiał się na pokazywaniu co w mieście mogłoby funkcjonować lepiej, a samą krytykę urzędującego włodarza ograniczył do minimum. Nie oceniając na tym etapie postulatów Schreibera pod względem merytorycznym, to w ostatnim tygodniu pokazał, że nie będzie on łatwym przeciwnikiem. Drugą postacią jaka była dość aktywna to Marcin Sypniewski z Konfederacji, który w Bydgoszczy nie będzie i tak kandydował, który w czasie wyborów w 2018 roku był według mnie najbardziej merytorycznym kandydatem. Przynależność do Konfederacji może być dla części wyborców minusem, to jednak merytoryczna kampania sprzed ponad 5 lat to mocne uzupełnienie dla Schreibera. W sytuacji, gdy notowania obecnego prezydenta nie są złe – więcej mieszkańców ocenia go pozytywnie niż negatywnie – to wydaje się, że największą szansę na jego pokonanie daje pokazanie, że można Bydgoszczą rządzić jeszcze lepiej.

 

Gdy Schreiber i Sypniewski przestają mówić

Problem się zaczyna, gdy do głosu podchodzą już inne postacie spod brandu Bydgoska Prawica. Dla PiS-u nie ma wyborów bez ,,Bydgoszczy w ruinie”. Żeby było uczciwie – w wypowiedziach Schreibera i Sypniewskiego tego nie ma, ale wystarczyło, że na sobotniej prezentacji kandydatów do głosu doszła radna Grażyna Szabelska, to dowiedzieliśmy się, że w tak wielkiej ruinie Bydgoszcz nie była nigdy – zwrot ,,w ruinie” na tyle wyraźnie wybrzmiał, że boję się zapytać czy w XVIII wieku była większa ruina. W szczególności, że do tonu głosu radnej Schreiber i Sypniewski nie dorastają, stając się cichymi myszkami.

 

– Naszym wrogiem nie jest Rafał Bruski, naszym wrogiem są problemy Bydgoszczy – mówił wtedy poseł Łukasz Schreiber. Minęło jednak kilka godzin i prezentowany wraz z innymi kandydatami Bydgoskiej Prawicy radny Bogdan Dzakanowski na wiecu podniosłym, w opasce ,,Polski Walczącej” – Oni boja się Polski Walczącej, te struktury powstają. Mam nadzieję, że Polacy się obudzą i pokażemy gdzie raki zimują!

 

W repertuarze okrzyków na tym zgromadzeniu było wymierzone w premiera ,,Ruda Wrona”, czy też ,,sierpem i młotem w czerwoną hołotę”. Można odnieść wrażenie, że głównym bohaterem tego wiecu był premier rządu, o czym świadczy okrzyk ,,precz z huntą Tuska”.

To wszystko jest problematyczne dla kandydata na prezydenta nie tylko dlatego, że później się pokazuje z radnym Dzakanowskim. Łukasz Schreiber od samego początku swojej kampanii apeluje, aby była to debata o Bydgoszczy, bez wchodzenia w sprawy ogólnopolskie. Obawiając się, że jego rywale polityczni z Koalicji Obywatelskiej, wiedząc o tym, iż KO uzyskało wysoki wynik w Bydgoszczy w wyborach parlamentarnych będą dążyć do polaryzacji, aby dyskutować głównie o polityce ogólnopolskiej. Wydaje się, że racje ma tutaj Schreiber i w mojej opinii powinniśmy dążyć do tego, aby jednak ta kampania była dyskusją głównie o Bydgoszczy, ale też jej pozycji w województwie – w kontekście wyborów do Sejmiku Województwa. Problem jednak w tym, że tą narrację Schreiberowi psuje Dzakanowski i inni urzędujący radni (bo w poprzednich tygodniach duża część klubu radnych brała udział w tych manifestacjach), którzy sami narzucają skupianie się na sprawach ogólnopolskich.

 

Radni nie byli wstanie przyjąć apelu w sprawie budowy drogi S10

Ciekawszym z punktu widzenia politycznego wydarzeniem ostatniego tygodnia była nadzwyczajna sesja Rady Miasta zwołana przez radnych PiS. Jednym z punktów było przyjęcie apelu na rzecz sprawniejszej realizacji drogi ekspresowej S10. Przypomnijmy, że tydzień wcześniej apel do Lasów Państwowych przyjął Sejmik Województwa – zaproponował go PiS, ale wszyscy radni byli jednomyślni, a w debacie wręcz prześcigali się w tym kto bardziej go popiera. Można ocenić, że ten apel miał moc sprawczą, bo nie cały tydzień od jego przyjęcia wznowiono wycinki.

 

W Bydgoszczy to się nie udało. Bydgoski apel różnił się tym od sejmikowego, że miał być kierowany do premiera, ministra infrastruktury i ministra klimatu. Znalazł się w nim zwrot: W tej chwili nie ma już czasu na analizy, dyskusje, czy nowe dywagacje.

 

Jak przyjrzymy się interpelacjom Łukasza Schreibera to w pierwszej w tej kadencji interpelacji, która dotyczy drogi S10 czytamy: Ostatnimi czasy pojawiły się jednak głosy działaczy partii Zieloni, wchodzącej w skład Koalicji Obywatelskiej, której jest Pan przewodniczącym, że realizacja drogi S10 w wariancie wskazanym w decyzji środowiskowej zaburzy ekosystem Puszczy Bydgoskiej.

 

Wynika z tego, że chodziło też o to, aby pokazać, że Koalicja Obywatelska nie jest jednomyślna co do szybkiej budowy drogi S10. Co zrobili radni KO na sesji? Przegłosowali poprawkę usuwającą zdanie o dywagacjach, zamiast tego miał być zwrot, że trzeba nadrobić opóźnienia z lat 2016-2023, czyli z okresu rządów PiS-u. Radni PiS jako wnioskodawcy w reakcji na to wycofali wniosek i ostatecznie Rada Miasta nie przyjęła żadnego stanowiska.

 

Wspominam o tym w komentarzu wyborczym, bo to pokazuje, że dla wielu radnych politykowanie jest ważniejsze od istotnego interesu Bydgoszczy.