Radny Bogdan Dzakanowski od dwóch sesji nie był widziany na obradach, ostatni raz gdy uczestniczył to paradował w opasce ,,Polski Walczącej”, podobną do tej jaką nosili uczestnicy Powstania Warszawskiego. W Biurze Rady Miasta słyszymy, że przekłada zwolnienia lekarskie, nie ma już natomiast problemów, aby co tydzień w soboty organizować wiece pod Urzędem Wojewódzkim, gdzie polski rząd nazywany jest ,,huntą Tuska”. Dwa tygodnie temu na parkingu urzędowym rozpalono grilla i częstowano sympatyków kiełbasą.
Radny kandyduje z okręgu wyborczego nr 1 z listy Bydgoskiej Prawicy, choć patrząc na jego materiały wyborcze do tego komitetu się nie przyznaje, bowiem nawet nie umieścił loga. Nie ma też wymaganego prawem oznaczenia materiału wyborczego, w sprawie czego dochodzenie prowadzi policja. Okręg ten obejmuje Osową Górę, Czyżkówko, Piaski, Miedzyń, Wilczak oraz bastiony radnego Smukałę i Opławiec. Dobry tydzień zwróciliśmy się do rzecznik Bydgoskiej Prawicy z pytaniami, gdzie pytaliśmy chociażby o to, czy pełnomocnik komitetu zatwierdził te materiały wyborcze. Komitet nie odpowiada na pytania, nieoficjalnie dowiadujemy się, że komitet nie ma na radnego żadnego przełożenia. Inaczej już na to patrzą kandydaci Bydgoskiej Prawicy z okręgu nr 1, którzy rywalizują z Dzakanowskimi o mandat tego komitetu, tutaj nikt nie kryje zarzutów, że jest to nieczysta kampania, ale pozostaje im jedynie rozkładać ręce.
Radny jest dość widoczny dzięki dużym materiałom wyborczym w formie drewnianych konstrukcji, których w tym okręgu jest sporo. Pytaliśmy ZDMiKP, czy były wyrażone zgody na takie materiały oraz uiszczona opłata za zajęcie pasa ruchu. Od drogowców słyszymy, że nie ma zgody na te materiały i służby drogowe je regularnie usuwają, niekiedy ich lokalizacja może bowiem też zagrażać bezpieczeństwu ruchu, ale wkrótce po usunięciu takiego materiału wyborczego pojawia się nowy – Wyrastają one jak grzyby po deszczu. To trochę jak walka z wiatrakami.
Przed nami mniej niż tydzień do wyborów, można się spodziewać, że zjawisko się nasili, najprawdopodobniej – jak pokazały poprzednie kampanie – zaraz mogą się pojawić materiały wyborcze też na różnego rodzaju barierkach, gdzie są zakazane. Byle do północy 5 kwietnia, bo w ciszy wyborczej już nie bardzo można będzie je usuwać. Podsumowanie tego co się dzieje można porównać do dzikiego zachodu, co jest jak widać uzasadnione. Być może będą toczone z tego powodu sprawy o wykroczenie, ale to już po wyborach, odpowiedzialność może ponieść też pełnomocnik Bydgoskiej Prawicy, który można odnieść wrażenie, nie ma żadnej mocy oddziaływania na feralnego kandydata. Dzakanowski w ostatnich tygodniach się natomiast mocno zradykalizował, zatem ten tekst będzie przedstawiony zapewne jako ,,spisek lewacki”. Nie mniej jednak naszą rolą jest opisywanie rzeczywistości.
Do naruszeń dochodzi w różnych komitetach
Tak naprawdę w każdym okręgu wyborczym znajdziemy naruszenia zasad prowadzenia wyborów i zapewne każdy komitet ma problemy z incydentami. Kilka dni temu zgłoszono nam, że na zewnętrznej siłowni zbudowanej z BBO wisi baner kandydata Koalicji Obywatelskiej do sejmiku Jacka Chmarzyńskiego (wydaje się to o tyle dziwne, że on kandyduje w okręgu, który nie obejmuje granic Bydgoszczy). Siłownia jest miejska, a prawo zabrania agitacji na takiej przestrzeni. Radny wojewódzki, gdy od nas się o tym dowiedział, od razu obiecał usunięcie swojego baneru.