Dzisiaj przypada 80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, będziemy wspominać bohaterstwo Polaków z całego kraju, którzy podjęli w stolicy walkę z niemieckim okupantem, pewnie też będą prowadzone dysputy o sensowności wybuchu powstania. Winę za te ofiary ponoszą bez wątpienia Niemcy, którzy okupowali Warszawę, a następnie krwawo stłumili Warszawę, ale trzeba też powiedzieć o sowieckiej i rosyjskiej współodpowiedzialności, którzy już wtedy myśleli jak zniewolić Polskę.
Kilka dni po wybuchu Powstania Warszawskiego – 19 sierpnia 1944 roku za sprawą francuskiego ruchu oporu wybuchło Powstanie Paryskie, trwało ono zaledwie 6 dni i przyniosło wyzwolenie stolicy Francji, przy około tysiącu zabitych powstańców, straty niemieckie były ponad 3-krotnie większe. Duży wpływ na sukces powstania miało zaangażowanie się amerykańskich sił. Amerykanie co prawda chcieli otoczyć jedynie Paryż, aby wyłączyć niemieckie siły z wojny, ale działania ruchu oporu sprawiły, że zaangażowali się w wyzwalanie Paryża.
Uważam za zasadne wspomnienie dzisiaj o Paryżu, bowiem analogię między tymi dwoma powstaniami wyraził uczestnik Powstania Warszawskiego, spiker radia Błyskawica Jan Nowak-Jeziorański: Gdyby Rosjanie, jak Anglosasi Francję, chcieli nas wyzwolić, a nie zniewolić – nie byłoby warszawskiej tragedii. W stolicy Francji wybuchło powstanie bez porozumienia i koordynacji za sztabem Eisenhowera. Francuzi chcieli własnymi siłami uwolnić Paryż.
Co ciekawe 24 sierpnia powstańcze Radio Warszawa nadało komunikat w którym pogratulowano Francuzom wyzwolenia Paryża.
W przypadku Warszawy dramat polegał nie tylko na tym, że sowieci wstrzymali swoją ofensywę na zachód, aby dać się powstańcom wykrwawić w starciu z hitlerowcami, ale głównym problemem był brak broni i amunicji, której nie dostarczyli alianci. Zrzutem broni zainteresowani byli jedynie Brytyjczycy, ale nie mieli lotnisk w zasięgu, z kolei Stalin nie wyraził zgody na wykorzystanie sowieckich. Z biografii brytyjskiego premiera Winstona Churchilla wiemy, że próbował on wpłynąć na Amerykanów, aby ci zaszantażowali Stalina wstrzymaniem dostaw broni dla Związku Radzieckiego, ale amerykański prezydent dogadywał się wtedy ze Stalinem w sprawie wykorzystania sowieckich lotnisk do bombardowania Japonii.
Sowiecka perfidia
Warszawiacy w 1944 roku wystąpili przeciwko Niemcom, ale dowódcy bardziej myśleli o sowietach, którzy kilka dni przed wybuchem powstania ogłosili manifest PKWN, który politycznie miał podporządkować Polskę Moskwie. Zdawano sobie sprawę, że po dokonaniu podziału stref przez Sowietów, Amerykanów i Brytyjczyków Polska miała trafić w ręce Stalina, czyli po upadku Niemiec, którzy wtedy już przegrywali wojnę, miałaby się zacząć nowa okupacja. Decyzję o wybuchu powstania podjął gen. Tadeusz Komorowski, późniejszy premier na uchodźstwie: Do Polski wkraczają Sowiety, których celem jest między innymi zlikwidowanie niepodległości Polski, a co najmniej politycznego podporządkowania się Sowietom po okrojeniu od wschodu. Jest konieczne, by świadomość tego przeniknęła wszystkie czynniki życia polskiego, a przede wszystkim kierownicze. Bez jasnego zdania sobie sprawy z tego położenia nie można osiągnąć zmobilizowania wszystkich sił polskich do tej kampanii politycznej, którą musimy stoczyć z Rosją i wygrać. W tej kampanii na pomoc Anglosasów możemy liczyć tylko wtedy, jeśli wykażemy zdecydowaną wolę wygrania jej i umiejętnie rzucimy na szalę wszystkie środki. – napisał w depeszy z 22 lipca.
Wyszła klęska
Finałem był jednak upadek Powstania Warszawskiego i śmierć około 200 tys. Polaków. Do dzisiaj prowadzone są dyskusję czy gdyby nie powstanie, to mogliby oni stawiać później opór komunistom, nie brakowało w tamtym czasie jednak głosów, że sam wybuch powstania uderzył w Stalina, bowiem zniweczył plany, aby to Armia Czerwona była wyzwolicielem Warszawy – Z tej historycznej pułapki nie było dobrego wyjścia. Brak walki i tak oznaczał wejście drugiego zaborcy, oznaczał aresztowania elit i wywózki na Sybir – przy obłudnym milczeniu Zachodu. Jak w Wilnie i we Lwowie. Walka i tylko ona niosła szanse na jakąkolwiek zmianę sytuacji, na umiędzynarodowienie sprawy polskiej – pisał urodzony rok przed powstaniem eseista Bohdan Urbanowski – Ze sposobu, w jaki gen. Tadeusz Pełczyński, a później Delegat Rządu, Stanisław Jankowski, zareagowali na mój raport, wynikało, że położenie międzynarodowe, choćby najbardziej beznadziejne, nie było dla nich elementem rozstrzygającym. Decydowała troska o uratowanie ducha narodu. – dodaje Jan Nowak-Jeziorański – Zwycięstwa w tej walce, rozpoczętej w chwili zamiany jednej okupacji na drugą, nie mógł odnieść naród, który wyszedłby z ostatniej wojny z przetrąconym kręgosłupem, upokorzony, wewnętrznie rozbity, pozbawiony wiary w siebie. Podbój duchowy rozbił się o opór społeczeństwa, ponieważ wyszło ono z wojny zjednoczone, z podniesionym czołem i poczuciem obowiązku spełnionego do końca.