W nocy ze środy na czwartek zmarł w Szpitalu Dziecięcym 13-letni Grześ, pomimo wysiłków lekarzy chłopca nie udało się uratować. Wcześniej znęcali się nad nim opiekunowie. Ta tragedia, która rozgrywała się przy ulicy Wyzwolenia w Fordonie wstrząsnęła opinią publiczną, ale przede wszystkim młodymi osobami, którzy w niedzielę zebrali się na Starym Rynku.
Chłopiec o życie walczył kilka dni, po tym gdy do szpitala trafił z poważnymi obrażeniami głowy. 13 września policja na wniosek prokuratury zatrzymała jego matkę oraz jej partnera. Obojgu grozi ponad 20 lat więzienia. To jednak życia chłopcu i tak nie wróci.
W niedzielę z inicjatywy studentek pedagogiki UKW, na Starym Rynku zorganizowano manifestację, która była wyrazem bólu jaki sprawiła informacja o śmierci niewinnego dziecka. Po raz kolejny padały pytania – dlaczego tej tragedii nie udało się zapobiec? Po raz kolejny, bowiem Grześ to nie pierwsza ofiara śmiertelna przemocy domowej. Zapewne też nie ostatnia, chociaż intencją organizatorów i uczestników tej manifestacji zapewne byłoby doprowadzenie do sytuacji, aby tego typu tragedie już więcej się nie powtórzyły.