Politycy PSL chcą zniesienia dwukadencyjności, organizacje strażnicze są tym zaniepokojone

Politycy PSL chcą zniesienia dwukadencyjności, organizacje strażnicze są tym zaniepokojone
Fot: Gov.pl

W czasie rządów premiera Mateusza Morawieckiego Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło delikatną reformę samorządową, w ramach której wprowadzono limit dwóch kadencji sprawowania funkcji wójta, burmistrza i prezydenta miasta oraz wydłużono kadencję samorządów o rok do 5 lat. Prawo nie może działać wstecz zatem ten limit liczony jest od 2018 roku, zatem pierwszy raz w praktyce w życie by weszłaby w 2029 roku. Chyba, że uda się cofnąć tamtą zmianę, do czego otwarcie dążą posłowie PSL-u.

Na mocy obowiązujących przepisów można powiedzieć, że prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski zakończy urzędowanie w 2029 roku, to samo czeka burmistrza Koronowa Patryka Mikołajewskiego, który ma już jednak krótszy staż. Były prezydent Inowrocławia, obecnie senator Ryszard Brejza rządził około 17 lat, ale w Polsce znajdziemy też osoby które funkcję wójtów czy burmistrzów piastują ponad 30 lat. Jednym z argumentów za ograniczeniem kadencji było to, że ma to zapobiegać tworzeniu się lokalnych ,,układów”.

– Ograniczenie liczby kadencji oznacza, że wyborcy zostają pozbawieni prawa do ponownego wyboru osoby, którą darzą zaufaniem. Jeśli społeczność lokalna jest zadowolona z pracy swojego wójta, to nie powinno być przeszkód, aby mógł on ubiegać się o kolejną kadencję. Decyzja należy do obywateli – to oni powinni mieć ostateczne słowo – czytamy w uzasadnieniu do projektu ustawy znoszącej dwukadencyjny limit.

Po przeciwnej stronie barykady w tej sprawie staje Fundacja Batorego i WatchDog Polska – Jak wiadomo, władza wykonawcza na poziomie samorządu gminy ma ogromną przewagę nad władzą uchwałodawczą. Jest wybierana w wyborach bezpośrednich, a nie przez radę. Ma do swojej obsługi cały urząd gminy, ma prawników, ma realne kompetencje. Pojedynczy radni nie mają natomiast ani personelu do obsługi, ani dostępu do własnych prawników. Praca w radzie jest pracą poniekąd społeczną. Jest wprawdzie wynagradzana dietą, ale niewystarczającą do tego, by była jedynym źródłem utrzymania. Radni stanowią przeciwwagę dla władzy wykonawczej tylko zbiorowo, więc nie zawsze ich działania są skuteczne. Kwestia słabej pozycji radnych, pogłębiana przez naturalne zależności, jest punktem wyjścia do problemów samorządu. Te naturalne zależności to fakt, że radnymi często zostają nauczyciele, pracownicy ośrodków sportu i kultury, zwykli pracownicy spółek miejskich. Te osoby pośrednio są zależne od władzy wykonawczej. Niektóre zależności władza wykonawcza tworzy celowo. Radni – już po wyborze – szczególnie chętnie bywają zatrudniani w spółkach samorządowych.

Chodzi o to, że zdaniem Fundacji Batorego i WatchDog Polska wybór na wójta, burmistrza czy prezydenta miasta daje w lokalnej społeczności ogromną przewagę polityczną nad opozycją, zatem wchodząc w slang Formuły1 taki włodarz do każdych kolejnych wyborów startuje z ,,pole possition” i dopóki mocno nie nabroi ma szansę być wybierany dość długo.

Czy inicjatywa ma szansę na wejście w życie?

Można założyć, że PiS który wprowadzał dwuadencyjkność nie poprze tej zmiany, sprzeciw wyraziła już partia Razem, nie wiadomo czy ten projekt zyska pełne poparcie w samej koalicji rządowej. Nawet jeśli zostanie przegłosowany może zostać zawetowany przez prezydenta Karola Nawrockiego (bez większych później szans na odrzucenie weta prezydenta w Sejmie). Mamy zatem projekt który przynajmniej na dzisiaj nie wydaje się zbyt pewny.