Nieoficjalnie dowiadujemy się, że ta sprawa jest przedmiotem sporu między bydgoskimi parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości, bowiem traktowane jest to jako nierówna gra. Posłanka przywożąca ,,czeki" na których znajduje sie jej podpis może być odbierana przez niektórych wręcz jako osoba, która te środki dla danego samorządu załatwiła, choć był to konkurs do którego samorządy mogły składać wnioski, organizowany przez Kancelarie Premiera, który miałbyć rozstrzygniety w oparciu o merytoryczne kryteria wniosków, a nie lobbing jakis posłów. Nie jest tajemnicą, że czym bliżej do wyborów, tym rywalizacja pomiędzy politykami każdej formacji będzie narastać, według sondaży PiS w okręgu bydgoskim może liczyć na 4 mandaty (obecnie jest ich 5), zatem istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś z obecnych posłów nie otrzyma reelekcji, ponadto są lokalni politycy PiS niebędący posłami, którzy mogą mieć ambicje sejmowe, zatem na liście wyborczej zrobi się zaraz ciasno.
W lipcu rząd rozdysponował środki w ramach Rządowego Programu Odbudowy Zabytków, z tej okazji posłanka Ewa Kozanecka opielgrzymowała kilka samorządów, z czekami na których widnieje jej podpis.