W końcu były to bowiem wybory do Sejmu i powinny wymagać przynajmniej minimum powagi. Ozdyk z bronią palną wyglądał niepoważnie, to już taka typowa dziecinada – ubolewać jedynie można, że ktoś w taki sposób potraktował wybory. Gdy zaczęły spływać kolejne głosy z obwodów, to naburmuszony balon jakim był Ozdyk na tych banerach, zaczynał coraz bardziej tracić powietrze – skończyło się na 2,5 tys. głosów, niewiele wygrał z kandydatem z 5-tego miejsca Marcinem Pilarskim. Lider listy Marcin Sypniewski zrobił prawie 7-krotnie lepszy wynik. 2,5 tys. głosów dla drugiego kandydata na liście to jednoznaczna czerwona kartka od mieszkańców regionu.
Kontrowersyjne znajomości
O Sławomirze Ozdyku pisaliśmy kilka razy, bowiem wcześniej jego aktywność polityczna była jeszcze bardziej kontrowersyjna niż te banery z pistoletem czy plakat z granatnikiem. Bywał w bliskim towarzystwie włoskiego polityka Stefano Fiore, działającego wcześniej w organizacji uznanej za terrorystyczną, która doprowadziła do wysadzenia w powietrze pociągu z ludźmi. Ozdyk z Fiore bywali też razem na Białorusi i proreżimowych politykyków. Na innym ze zdjęć Ozdyk siedzi na zebraniu czegoś w rodzaju nowej międzynarodówki obok Ugo Voighta, niemieckiego polityka skazanego za gloryfikowanie SS, który jeszcze kilka lat temu twierdził, że Polska powinna oddać Niemcom Pomorze. Ofiary września 1939 roku mogły się w grobie przewracać, gdy Ozdyk z Bydgoszczy chciał iść do Sejmu.
Na szczęście posłem z Bydgoszczy Ozdyk nie został i nie musimy się obawiać, że zacznie jako nasz reprezentant organizować chociażby delegacje do Aleksandra Lukaszenki.