Drodzy radni, to nie stadion demoralizuje, ale brak perspektyw



Archiwum

W czasie środowych obrad Rady Miasta Bydgoszczy radni dyskutowali o wydarzeniach na meczu Zawisza – Widzew Łódź w ubiegłym tygodniu, gdzie doszło do incydentów z zakłócaniem porządku publicznego. Wypowiedziało się wielu radnych, ale żaden z nich w mojej opinii nie zauważył głównej przyczyny problemu.

 Apeluje do wszystkich, którzy uważają, że chociażby winna jest policja w małym środku, aby nie wpisywali się w politykę realizowaną przez PZPN i stację telewizyjną realizującą transmisje. To tylko w tym środowisku ludzie, którzy uczestniczyli w aferze korupcyjnej mogą być piłkarzami. To jest zaraza, która nas zaleje – mówił radny Wodzisław Giziński.

 

Rzeczą oczywistą jest, że w państwie prawa zgody na jego łamanie być nie może. Jeżeli ktoś łamie przepisy prawa, powodując tym samym zagrożenie dla innych obywateli, to powinien ponieść za to konsekwencje. Trzeba podkreślić, że surową konsekwencje.

 

Zrzucanie jednak winny na chuligaństwo na bydgoskich ulicach na stadiony piłkarskie może dziwić. Stąd też pozwalam sobie na tę publikację, która jest odniesieniem do wypowiedzi radnych.

 

Szanowni radni, gdyby nie było w Bydgoszczy Zawiszy, to zjawiska patologiczne miały by też miejsce. Zapewne negatywna energię młodzi wyładowywali by gdzie indziej. Dziwi mnie jednak, dlaczego politycy nie chcą głębiej poznać przyczyny tego zjawiska.

 

I tu nie wystarczy wprowadzić lekcji tolerancji do szkół średnich jak wnioskował jeden z radnych. Problemem jest przede wszystkim brak perspektyw dla tych ludzi. W kujawsko-pomorskim bezrobocie wynosi ponad 17%, w Bydgoszczy co prawda jest to znacznie niższy wskaźnik, ale młodzi w większości nie mają szans na stabilną, dającą perspektywy życiowe pracę. W Bydgoszczy niestety obserwujemy, jak upadają kolejne zakłady.

 

To, że ci ludzie, którzy dopuszczają się łamania prawa, znaleźli się w takiej sytuacji życiowej, to nie jest  często ich wina. Do takiego stanu kraj doprowadzili właśnie politycy, którzy szukając gdzie indziej przyczyn agresji wśród młodych, po prostu próbują unikać tematu.

 

Radny Marek Jeleniewski stwierdził na sesji, że jeden z jego studentów na UKW miał użyć na zajęciach słów – Największymi wrogami Zawiszy są Żydzi z Widzewa – za co został wyproszony z zajęć. Nie mam możliwości zweryfikować czy tak naprawdę było. Jeżeli tak, to przede wszystkim świadczy o poziomie uczelni, skoro studenci reprezentują tak niski poziom kultury.

 

Czego jednak oczekiwać od młodych, gdy politycy dają im tak negatywny przykład. Którzy używają słów, których ja bym się wstydził użyć na stadionie, w parlamencie. Miejscu, gdzie stanowione jest prawo. Jeszcze bardziej demoralizujące jest to, gdy zachowują się tak osoby z tytułami naukowymi – doktora lub profesora.

 

I o ile młodego kibica za używanie obraźliwych słów można ukarać bez problemu, to posłów broni już immunitet.