Radnemu z tytułu pełnionej funkcji przypada dieta. W przypadku miasta jakim jest Bydgoszcz nie jest to mała kwota, która w najgorszym wypadku wynosi niecałe 2 tys. złotych. Radni, którzy opuszczą obrady i tej absencji nie usprawiedliwią potrącana jest część uposażenia.
Próbując ustalić przyczyny trzymiesięcznej nieobecności jednego z miejskich rajców poinformowano nas w Biurze Rady Miasta, że na usprawiedliwieniach radni nie są zobowiązani do podawania przyczyn nieobecności. W praktyce jest więc tak, że każdy prośba o usprawiedliwienie jest rozpatrywana pozytywnie.
Decyzja czy usprawiedliwić daną nieobecność należy do przewodniczącego Rady Miasta. Roman Jasiakiewicz poinformował nas z kolei, że będąc także jednym z radnych niezręcznie jest mu oceniać zasadność nieobecności na obradach swoich kolegów. Z tego powodu wszystkie prośby są oceniane na korzyść radnych.
O tym czy radny jest obecny na obradach decyduje jego podpis na liście obecności. Po podpisaniu listy praktycznie może on już opuścić obrady. I chodź nie przypominamy sobie, aby dochodziło do tego typu nadużyć, to w połowie sesji, a tym bardziej pod jej koniec, liczba radnych na sali jest znacznie mniejsza, gdy miało to miejsce na początku obrad.