Wiele wątpliwości wobec meczu Zawiszy

źródło: Youtube

W czasie meczu pomiędzy Zawiszą Bydgoszcz a Widzewem Łódź interweniowała policja. Zatrzymano kilkanaście osób są też ranni, głównie z powodu ostrzału z broni gładko-lufowej, której użyli policjanci. Pojawia się jednak wiele wątpliwości co do przyczyn zajścia i ewentualnych winnych.

 

O sprawach organizacyjnych mówiło się już kilkanaście dni przed meczem, gdy wojewoda Ewa Mes zdecydowała się zamknąć trybunę ,,B”, gdzie zasiadali kibice prowadzący doping. Miało być to karą za odpalenie na meczu z Legią rac przez kibiców Zawiszy. Zapewne policja także miała wątpliwości co do zabezpieczenia meczu przez klub.

 

Na mecz do Bydgoszczy przyjechało około 600 kibiców ŁKS Łódź, którzy sympatyzują z kibicami Zawiszy. Kibice ŁKS są skonfliktowani z kibicami Widzewa, którzy przyjechali na ten mecz kibicować gościom.

 

Kibicom ŁKS nie chciano sprzedać biletów, o czym mieli być poinformowani na kilka dni przed meczem. W czasie drugiej połowy kibice Zawiszy w ramach solidarności z kolegami z Łodzi planowali protestacyjnie opuścić trybunę.

 

Do akcji wkroczyła policja, która jak tłumaczy, interweniowała z powodu próby wejścia około 4 tys. kibiców na zamkniętą trybunę ,,B”, a następnie próby zaatakowania kibiców Widzewa.

 

Te wyjaśnienia policji Stowarzyszenie Kibiców Zawiszy Bydgoszcz uważa za kłamstwo i zarzuca, że policja zaatakowała gazem i pociskami z karabinów sektor na którym przebywały kobiety i dzieci. Zdaniem SKZB policjanci wbrew przepisom strzelali na wysokości głowy.

 

Jak się okazuje jeden z rannych w wyniku tego zdarzenia kibiców może stracić oko.

 

Do zakłócania porządku dochodziło także na sektorze kibiców Widzewa.

 

 Policja szacuje, że w wyniku działań pseudokibiców uszkodzono 4 radiowozy, a 3 policjantów jest rannych.