Tegoroczny finał Pucharu Polski, dla Bydgoszczy historyczny, do dziejów polskiej piłki może wpisać się z powodu rekordowo niskiej frekwencji, co z jednej strony uderzyć może w prestiż tej imprezy, a z drugiej strony będzie ze stratą dla PZPN, który czerpie dochód ze sprzedaży biletów na to spotkanie.
Zawisza Bydgoszcz 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie podejmie Zagłębie Lubin, stawką tego meczu jest Puchar Polski oraz gra w eliminacjach do europejskich pucharów.
Na ten mecz nie wybierze się jednak zorganizowana grupa kibiców Zawiszy, którzy od początku roku bojkotują mecze swojego klubu z powodu konfliktu z właścicielem Radosławem Osuchem. Miasto co prawda planuje zorganizować dla części bydgoszczan autokary, trzeba jednak pamiętać, że Stadion Narodowy liczy kilkadziesiąt tysięcy miejsc, a z Bydgoszczy możemy się przy dużej mobilizacji spodziewać maksymalnie 1,5 tys. fanów.
Finał planują zbojkotować też kibice Zagłębia, którzy solidaryzują się z fanami Zawiszy. Mecz Zawiszy z Zagłębiem nie jest zbyt atrakcyjnym widowiskiem, aby ściągnąć tłumy warszawiaków, w szczególności, iż 2 maja będzie środkiem majowego weekendu. Stąd też może się złożyć tak, że jeden z najważniejszych spotkań tego sezonu na stadionie mającym być wizytówką Polski, obejrzy tylko 5 tys. osób.