We wrześniu ubiegłego roku z sali sesyjnej bydgoskiego ratusza rozgrzmiał się wielki sukces, przyjęto bowiem pierwszy w Polsce ,,Masterplan dla kultury”, liczącą 37 stron broszurkę, której opracowanie kosztowało podatnika około 20 tys. zł. Dzięki temu planowi mieliśmy po przez kulturę budować m.in. świadomość o tożsamości Bydgoszczy. W praktyce właściwie nic ten plan nie wniósł, za to czcigodne grono ekspercie zgarnęło nie małą kwotę z publicznej kasy.
Przed tygodniem wraz z Lepszą Bydgoszczą zorganizowaliśmy krótkie spotkanie historyczne z okazji 95-tej rocznicy podpisania Traktatu Wersalskiego. Z punktu widzenia historii Bydgoszczy daty bardzo ważnej, gdy ten traktat był zwieńczeniem starań politycznych bydgoszczan, aby być miastem polskim. Wydawać się powinno, że o właściwe kultywowanie tej daty powinny dbać miejskie instytucje kultury. W Bydgoszczy nie.
W efekcie wielu zaniedbań bydgoszczanie nie znają swoich lokalnych bohaterów, a w ogólnej narracji poświeconej zaborowi pruskiemu przyjęło się, że główny opór przeciwko germanizacji stawiano w Poznaniu i okolicach. Jest to nieprawda, gdyż wielu bydgoszczan wykonało także wielką pracę organiczną. Redaktor Jan Teska za prowadzenie polskojęzycznego dziennika był prześladowany i zesłany do walki na najbardziej krwawy front zachodni I wojny światowej, o krzewienie polskości dbał też ks. Jan Filipiak, który po 1920 roku położył duży nacisk na odbudowę szkolnictwa polskiego w Bydgoszczy. Nie wspominając już dr Janie Bizielu, który jest postacią bardziej znaną, ale większość bydgoskich samorządowców wie o nim tylko tyle, że był lekarzem, choć jako samorządowiec mógłby być dzisiaj wzorem do naśladowania. Można by tutaj wymienić jeszcze wiele innych nazwisk.
Podałem oczywiście jeden przykład bezmyślności miasta w kwestiach związanych z tożsamością, a ich jest bardzo wiele. W konkursie ofert na działania promocyjne, w tym roku po raz pierwszy nie znaleziono pieniędzy na festyn w Wyszogrodzie, pierwszej osady w Fordonie, która rozwinięta była już w X wieku. Jeżeli promowanie Wyszogrodu nie jest budowaniem tożsamości miasta, to co nim jest? Znalazły się już jednak pieniądze na festyny z koncertami organizowane przez bydgoskie media. W roku wyborczym jest to bardzo nieetyczne.